Tam przed laty wyjeżdżaliśmy - ja i moi koledzy z tzw. centrali handlu zagranicznego - aby sprzedawać polskie wyroby tekstylne
/odzież i dziewiarstwo/ i polską pracę w tej branży.
Wszyscy byliśmy fachowcami znającymi języki obce. Konkurowaliśmy między sobą, ale nie na tyle aby o sobie źle myśleć czy o sobie zapomnieć.
Kolejne spotkanie w kilkanaście osób - przygotowane przez Irenkę - potwierdziło potrzebę odświeżania znajomości.
Wspominaliśmy dawne czasy:
otrzymywanie pilnych wiadomości depeszami, zamawianie połączeń międzymiastowych, np. z Pietrowicami, z dwudniowym wyprzedzeniem
czy rozmowy z klientami, którym musieliśmy tłumaczyć, że w naszych miastach i na naszych ulicach nic im nie grozi.
Prawiliśmy sobie komplementy i pokazywaliśmy zdjęcia wnuków.
Było miło i bardzo serdecznie.
Będziemy z niecierpliwością czekać na spotkanie kolejne.
A może ktoś, po przeczytaniu niniejszej informacji, zechce naszą grupę wykorzystać zawodowo? - w ramach oferty 50 + ?!
Czekamy !!!
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry