Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 17.01.05 / Powrót

Józef Oleksy - największy w SLD krytyk rządu Leszka Millera, członek stowarzyszenia Ordynacka, zawsze uważany za człowieka Aleksandra Kwaśniewskiego. Gdy został wybrany na szefa SLD, krytykują go wszyscy - prezydent, SDPL (której członkowie w swoim czasie bardziej niż Oleksy popierali Millera), nawet Krzysztof Janik, uważany dotychczas za prawą rękę Leszka Millera. Czy Pan, Panie Marszałku coś z tego rozumie? Czy naprawdę to Józef Oleksy jest winny obecnej sytuacji na lewicy? Dlaczego wszyscy (łącznie z Panem) są przeciw niemu?

Józef Oleksy był delikatnym krytykiem Leszka Millera, ale za tą krytyką nie szły czyny. Kiedy w czerwcu 2003 r. na Kongresie SLD zaproponowałem pierwsze, skromne zresztą reformy w SLD - nie poparł ich. Mało tego: kiedy ja zrezygnowałem z funkcji wiceprzewodniczącego, on nim zgodził się zostać i wziąć odpowiedzialność za postępujący rozkład SLD. Na Konwencji w marcu 2004 r. wręcz przeciwstawił się uchwale, którą wniosłem w imieniu dziesięciu członków. Najbardziej rozczarowała jego postawa na Kongresie SLD. Nie chodzi zatem o to, czy i na ile jest winny sytuacji w Sojuszu - ja też tu ponoszę swoją cząstkę odpowiedzialności - ale o chęć zmiany tej sytuacji, wolę naprawy partii. Z przemówienia Józefa Oleksego na Kongresie SLD wynikało, że nie ma on takiej woli, nie zamierza, nie jest w stanie przekształcić SLD w wiarygodną partią. Mówił bowiem delegatom jedynie to, co chcieli usłyszeć - że są silni, uczciwi, mają najlepszy program, zamiast wezwać ich do refleksji nad tym, co się stało, do wyciągnięcia wniosków z faktu, że poparcie dla SLD zmalało z 41 proc. do 6-7 proc. I to właśnie dlatego Kongres wybrał go na przewodniczącego, a nie Krzysztofa Janika, który próbował nieco zmącić dobre samopoczucie delegatów.

Powrót do "Forum" / Do góry