Okazało się, że partia, która miała wprowadzić w Polsce prawo i sprawiedliwość, nowe kanony życia społecznego, bez skrupułów kupczy stanowiskami i publicznym budżetem. Ujawnienie politycznej korupcji nie wywołało jednak w politykach PiS żadnego wstydu, czy refleksji. Przeciwnie, byliśmy i jesteśmy świadkami niesłychanej ich buty i arogancji. Dopiero gdy PiS i rządowi na łeb na szyję poleciały sondaże, usłyszeliśmy od premiera wymęczone „przepraszam”, ale za styl rozmów, a nie same rozmowy o wysokim stołku, tudzież innych wstydliwych sprawach z posłanką, na której ciąży prawomocny wyrok sądowy i która nie ma kwalifikacji, by objąć jakiekolwiek stanowisko ministerialne. Sprawą politycznej korupcji powinna się zająć prokuratura, ale minister Zbigniew Ziobro oczywiście uważa, że nie ma powodu.
Obecnie PiS przystąpiło do kontrataku i w kolebce „Solidarności”, w Gdańsku, zorganizowało wiec poparcia dla rządu. Jacek Kurski, wypróbowany propagandysta, wziął sprawy w swoje ręce do spółki z ojcem Rydzykiem, który wezwał słuchaczy Radia Maryja do udziału w tym zgromadzeniu.
W czasie wiecu Jarosław Kaczyński zapowiedział m.in., że PiS w żadnym wypadku nie cofnie się z drogi naprawy Polski. Nawet gdyby w różnych telewizjach i radiach mówiono o PiS jeszcze gorzej niż teraz, choć, jak zaznaczył z przekąsem, wydaje się to już niemożliwe. Nie cofnie się także wtedy, jeśli dojdzie na ulicach do wystąpień przeciw PiS – jak się wyraził - „otumanionych ludzi”. Tak mówi dziś premier Polski, a Polacy starszego i średniego pokolenia przeżywają ponownie to, co 30 – 40 lat temu. Wtedy też byli tacy, co mówili, że władzy raz zdobytej nigdy nie oddadzą i w podobny sposób dezawuowali protesty. Bracia Kaczyńscy przejęli ich retorykę. Są na froncie bezsensownej walki z wszystkimi i z wszystkim. Ludziom, którzy ciężko pracują, którzy wiele lat temu walczyli o Polskę niepodległą, demokratyczną, sprawiedliwą i uczciwą kolejny raz próbują wmówić, że na ich rządy zastawił pułapkę jakiś „układ”, „szara sieć”. Usłyszeliśmy od premiera, że w Stoczni Gdańskiej spędził kilka może najważniejszych tygodni swojego życia i pamięta, "kto był wtedy po której stronie". "My (czytaj: rząd i PiS) jesteśmy tu gdzie wtedy, oni (czytaj: ci co krytykują PiS) tam, gdzie stało ZOMO". Problem w tym, że PiS krytykuje 80 proc. społeczeństwa. Sami zomowcy?
Jeszcze trochę i padnie – też znane mojemu pokoleniu - „studenci do nauki”, „łże-elity do książek”, i może jeszcze nowe: „Gazeta Wyborcza do kosza”.
Obawiam się, że jedynym zadaniem, jakie stawia dziś przed sobą rządząca prawica, jest poszukiwanie odpowiedzi na lekko zmienione pytanie z piosenki Wojciecha Młynarskiego: Co by tu jeszcze zepsuć, panowie? Niestety, niewiele pozostało. Leżą w gruzach autorytety, poniewierane przez zakompleksionych ideologów pokroju Romana Giertycha. Mamy zapaść w polskiej polityce zagranicznej. Mamy wokół siebie pusty śmiech sąsiadów, którzy przestali rozumieć Polskę i Polaków. Mamy nieustającą od roku kampanię wyborczą – setki zapowiedzi i obietnic wygłaszanych w kolejnych orędziach i pogadankach radiowych. Mamy polityczne igrzyska – z wekslami i przekupstwem, teczkami, „łże-elitami”, „wykształciuchami”. Za chwilę w ruch pójdą kolejne insynuacje i pomówienia oraz nowe teczki. W oknach gabinetu Antoniego Macierewicza światła palą się do późnej nocy, bo trzeba teraz znaleźć haki na dziennikarzy...
Powtórzę to, co napisałem tydzień temu: Nakazem chwili jest odsuniecie od władzy ekipy, której rządy ewidentnie szkodzą Polsce. Najpierw w wyborach samorządowych, a następnie, tak szybko, jak się da – w parlamentarnych.
Marek Borowski
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry