Nie da się jednak ukryć, że bardzo „pomocni” w zmotywowaniu nas do przyspieszenia działań okazali się bracia Kaczyńscy. Kolejne odsłony rządów PiS, Samoobrony i LPR ukazują coraz bardziej odstręczające oblicze IV RP: propagandową hucpę, niszczenie autorytetów, sekowanie ludzi o odmiennych poglądach, chaos organizacyjny, szastanie publicznymi pieniędzmi, powoływanie na stanowiska ludzi niekompetentnych, o niejasnych powiązaniach. I to wszystko przy akompaniamencie frazesów o moralności, Bogu, honorze i ojczyźnie.
Jednocześnie Polska wciąż psuje swój wizerunek w Europie. Wizyta premiera Jarosława Kaczyńskiego w Brukseli to za mało, by go poprawić. Nie słowa przecież decydują, lecz czyny, a te jakie są, każdy widzi.
Pojawiły się ostatnio na ulicach bardzo specyficzne bilboardy. Jacyś ludzie spoglądają na nich – jak za dawnych czasów propagandy sukcesu – gdzieś hen, w szczęśliwą przyszłość. Zastanawia tylko, że nie pokazują twarzy. Warszawska ulica już znalazła odpowiedź: po prostu się wstydzą.
Równocześnie w Polsce nie dochodzi do normalnych demokratycznych sporów między rządzącymi a opozycją. Mamy najbardziej zideologizowany rząd od 1989 r. Oczywiście, nie chodzi o to, że rząd kieruje się jakąś ideologią, lecz że chce ją wszystkim narzucić i na nowo napisać historię ostatnich 17 lat. Pranie mózgów już się zaczęło. Okrągły Stół, duma Polski, ogromny sukces europejski i światowy, którym się powinniśmy szczycić, przedstawia się jako zdradę narodową. Wybitnych polityków, profesorów, administratorów, którzy wprowadzili Polskę na ścieżkę rozwoju gospodarczego i demokracji określa się jako łże-elity. Z Jacka Kuronia, człowieka-symbolu, który jest wzorem dla milionów ludzi, usiłuje się zrobić współpracownika służb bezpieczeństwa. Roman Giertych stawia go na równi z uczestnikami konfederacji targowickiej, którzy spiskowali przeciw Polsce. Nie po raz pierwszy stwierdzam, że Roman Giertych jest zakałą polskiej polityki, ale ani on, ani Andrzej Lepper nie wzięli się w rządzie znikąd. Zostali powołani przez braci Kaczyńskich i to oni poniosą historyczną odpowiedzialność za to, że do tego dopuścili.
Zdecydowaliśmy, że wobec tych wszystkich faktów trzeba Polakom jak najszybciej przedstawić alternatywę, aby styl uprawiania polityki przez PiS, Samoobronę i LPR nie rozprzestrzenił się na samorządy. Platforma Obywatelska taką alternatywą nie jest. Wybór między PiS a PO przypominałby – jak w starej anegdocie o Fordzie - wybór między czarnym a czarnym. Ugrupowania te, podobne do siebie programowo i ideologicznie (nie bez przyczyny mówiło się o ich wspólnym rządzie), walczą dziś ze sobą na śmierć i życie nie zawsze za pomocą eleganckich i godziwych metod.
Poza programami materialnymi, propozycjami jak lepiej rządzić i skuteczniej rozwiązywać polskie problemy, wielkim zadaniem centrolewicy jest także przeciwstawienie się niszczeniu symboli i fałszowaniu naszej najnowszej historii. Dlatego – wobec skandalicznych ataków na Jacka Kuronia - na pytanie, jaką Polskę chcemy budować, odpowiadamy: Polskę, którą wymarzył sobie Jacek Kuroń; tolerancyjną, w której zamiast wojny polsko-polskiej jest zgoda i współpraca, ludzie toczą ze sobą dialog i dochodzą do consensusu, gdzie szanuje się cudze poglądy.
Taką Polskę centrolewica chce budować także w samorządach – naszych małych ojczyznach. Polska Jacka Kuronia będzie łączyć ludzi, a nie dzielić ich, jak to się dzieje w Polsce Giertycha, Leppera i niestety (piszę „niestety”, bo to nie ta sama „półka”), braci Kaczyńskich, którzy to wszystko nadzorują.
Marek Borowski
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry