Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 22.06.05 / Powrót

Gra w teczki
Dział: O polityce i politykach

Trzy miesiące temu, w związku z pojawieniem się tzw. listy Wildsteina, pisałem o krążącym nad Polską widmie lustracji. Dzisiaj, kiedy mamy okres przedwyborczy, to widmo stało się ciałem. „Teczki” są w grze na całego. Znaczna część prominentnych polityków, zamiast dyskutować o ważnych dla Polaków sprawach, nurza się w oparach przeszłości. Rzeka pomówień, oskarżeń, insynuacji, półprawd płynie coraz szerszym strumieniem przez Komisję śledczą ds. Orlenu i wszelkiego rodzaju media zgarniając i podtapiając kolejne ofiary. Dla milionów Polaków ta sytuacja jest już nieznośna, ale uczestnicy gry teczkowej zdają się tego nie zauważać.

Niestety, nie sądzę, żeby przed wyborami dało się tę rzekę zatamować – za bardzo się już rozlała, uważam jednak, że jest jeszcze szansa, by uchronić przed nią przynajmniej debatę prezydencką.

Zaproponowałem, żeby – po pierwsze - każdy z kandydatów zadeklarował gotowość udostępnienia materiałów, które są przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej do publicznego wglądu. Ktokolwiek zechce posłużyć się pomówieniem czy jakąś półprawdą – choć myślę, że wtedy nikt się nie zdecyduje - można mu będzie udowodnić kłamstwo.

Po drugie, wezwałem moich kontrkandydatów na urząd prezydenta i partie polityczne, które ich wysunęły, aby przedstawiły jasno swoje programy, powiedziały, w jaki sposób zamierzają rozwiązywać polskie problemy i czy w konkretnych sprawach mają już uzgodnione poglądy. To jest konieczne, jeśli nie chcemy mieć do czynienia z wielką manipulacją, która się niewątpliwie szykuje.

Swoje wezwanie kieruję zwłaszcza do Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości oraz ich kandydatów, okazuje się bowiem, że „teczki” są jedynym tematem, który partie te - a obie szykują się przecież do rządzenia Polską - potrafią poruszyć w dyskusji publicznej. Niedawno doszło między nimi do ostrego sporu na ten temat - PO chciała ujawnienia wszystkich teczek (swoją drogą pomysł, by to uczynić w masowej skali przed wyborami jest z piekła rodem), PiS tylko niektórych – w wyniku czego przyszła koalicja wisiała na włosku. Nie ma między nimi natomiast dyskusji na temat podatków, sposobów walki z bezrobociem, szans dla młodych, problemów ludzi III wieku, emerytów, walki z biedą, rozwoju Polski, miejsca Polski w Europie. Nie dyskutują o tym, ponieważ w każdej z tych spraw ich programy są diametralnie różnie i w gruncie rzeczy nie wiadomo, czy są w ogóle w stanie wspólnie rządzić. Usiłują zatem uruchomić temat zastępczy, „teczkowy” i obawiam się, że będą się nim posługiwać jeszcze długie miesiące w istocie oszukując wyborców. Po wyborach albo dojdzie między nimi do jakiegoś porozumienia, albo nie, albo będzie program realizowany, albo nie będzie. Na razie IV Rzeczpospolita jawi nam się przede wszystkim jako kraj, w którym podstawową formą dialogu między partiami rządzącymi będzie przeszłość.

Polacy nie tego oczekują, dlatego apeluję – i do kandydatów na prezydenta, i do partii, które ich wysunęły - aby zaczęły się posługiwać dwiema teczkami, jedną dotyczącą przeszłości, drugą – z programem. Moje są do obejrzenia. Jedna w IPN – nie czynię w tym zakresie żadnych przeszkód, druga na stronach internetowych SDPL (www.sdpl.org.pl) i mojej (www.borowski.pl). Czas najwyższy, żeby zacząć dyskusję o sprawach dla Polaków i dla naszego kraju najważniejszych nie dopuszczając do niej „szaleńców z brzytwą”, którzy nie myślą o przyszłości, lecz o tym, jak wykończyć przeciwnika przy pomocy lustracji, gróźb, min robionych do kamer itp.

A „teczki” i tak wrócą. Nie da się ich zamknąć w archiwach nie dopuszczając do nich nikogo. Już dzisiaj prawo pozwala na ich oglądanie przez historyków i dziennikarzy. Wcześniej czy później te materiały będą musiały zostać publicznie ujawnione, ale powinno się to zrobić dopiero po starannym ich opracowaniu przez historyków i specjalistów, z wyłączeniem informacji o charakterze osobistym. Zbieranie takich informacji miało na celu zaszantażowanie lub poniżenie osoby, która była przedmiotem zainteresowania służb bezpieczeństwa, nie wolno więc czynić z nich sensacji. Nie ma też powodu, by rozszerzać lustrację na osoby, które funkcji publicznych nie pełnią i nie będą pełnić.

Marek Borowski

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry