Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 08.02.06 / Powrót

Nowy tercet egzotyczny
Dział: O rządzie

Po tygodniach niepewności, podchodów, wzajemnego zwodzenia i uwodzenia się, koalicja PiS, Samoobrony i LPR, która nieformalnie istniała już od pierwszych głosowań w Sejmie, stała się faktem. PiS tylko dlatego zwlekało z jej usankcjonowaniem, że koalicjanci nie byli gotowi, czytaj: wystarczająco „zmiękczeni” i zwasalizowani. Dopiero widmo przedterminowych wyborów, w wyniku których – jak pokazywały sondaże –LPR mogłaby w ogóle nie wejść do Sejmu, a reprezentacja Samoobrony byłaby symboliczna, sprawiło, że obie partie przestały grymasić. W rezultacie PiS zapewniło sobie tanim kosztem (posady w administracji publicznej, ale już nie udział w rządzie) poparcie dla mniejszościowego gabinetu.
Umowa koalicyjna zawarta została na 12 miesięcy w postaci tzw. paktu stabilizacyjnego. Nie obyło się przy tym bez skandalicznego wybryku, który przesłonił na pewien czas sam pakt odkrywając prawdziwe oblicze Prawa i Sprawiedliwości i sposób myślenia jego przywódców. Otóż, jako pierwsze otrzymały informacje o zawarciu koalicji i na żywo uczestniczyły w tym wydarzeniu media związane z ojcem Rydzykiem. Pozostałe czekały w innej sali, aż politycy do nich wyjdą z dobrą nowiną. Polacy dostali więc wyraźny sygnał: warto oglądać Telewizję Trwam, słuchać Radia Maryja i czytać Nasz Dziennik, bo stamtąd najprędzej można się dowiedzieć, co zamierza rząd. Natomiast zaskoczeni i zbulwersowani dziennikarze – swoiste ostrzeżenie i wotum nieufności. Jeden z posłów PiS powiedział wprost: w każdym zawodzie są równi i równiejsi. Równiejszy jest Tadeusz Rydzyk - duchowy ojciec zarówno zwycięstwa PiS w wyborach, jak i koalicji PiS-Samoobrona-LPR. A zarazem bardzo sprawny (także w ukrywaniu źródeł swoich dochodów) biznesmenen, dla którego jest ważne, żeby jego głos, jego media miały jak najszerszy krąg odbiorców. Chyba właśnie sobie to zagwarantował.
Na Pakt składają się – podobno, bo nie liczyłem - 144 ustawy. Ich uchwalenie w ciągu roku jest niemożliwe, ale J. Kaczyńskiemu tak naprawdę zależy na 10 - 12 z nich. Chodzi m.in. o ustawy powołujące Centralne Biuro Antykorupcyjne, Komisję Prawdy i Sprawiedliwości, likwidujące jawne konkursy na stanowiska w administracji, rozszerzające lustrację, zmieniające ustawę o NBP. Jest też projekt utworzenia Narodowego Ośrodka Monitoringu Mediów, co dziennikarzom nieodparcie kojarzy się z powrotem cenzury.
Są to akty o charakterze ideologicznym i politycznym, które nie tylko mają zapewnić PiS pełnię władzy, ale też uczynić z Polski kraj, w którym wszyscy myślą i postępują zgodnie z linią rządzącej partii, a ci, którzy się wyłamują, stają się obywatelami drugiej kategorii. Niepokornym dziennikarzom szef PiS już pogroził konsekwencjami.
Inne zapisane w Pakcie ustawy to przykrywka - przepisy usprawniające różne dziedziny, dla których można by znaleźć poparcie większości posłów bez żadnych paktów. Jest też grupa projektów autorstwa LPR i Samoobrony, które trafiły do szuflady z napisem „rozpatrzymy, zastanowimy się”. Dotyczą np. 800 zł zasiłku dla każdego bezrobotnego, zmiany systemu podatkowego (kosztowałoby to 17 mld zł), czy tzw. senioralnego. Są nierealne z punktu widzenia możliwości budżetowych i PiS dlatego schowało je do szuflady, ale Samoobrona i LPR jeszcze niedawno uzależniały od ich przyjęcia podpisanie porozumienia z PiS. Dziś zadowalają się tym, że nie będzie wyborów.
W sumie, jest to pakt stabilizacji Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u, a nie Polski zawarty przez swoisty tercet egzotyczny. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy wolałbym wybory, czy ten pakt. I tak źle, i tak niedobrze. Niestety, najgorszą rzeczą, jaka Polsce mogła się zdarzyć, to dojście do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Czy będzie ono rządzić w koalicji z dwiema nieobliczalnymi partiami , które już wiele naszkodziły Polsce, czy też po 6 miesiącach od wyborów organizowalibyśmy nowe, w których wyniku układ polityczny diametralnie by się nie zmienił – niewielka różnica.
Wyjście jest tylko jedno: mobilizacja opinii publicznej, społeczeństwa w obronie tego, co Polacy wywalczyli: demokratycznego państwa, które ma służyć wszystkim obywatelom, a nie tylko jednej partii oraz społeczeństwa, w którym nie ma równych i równiejszych.
Marek Borowski

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry