Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 25.01.06 / Powrót

Państwo Podejrzliwości i Strachu
Dział: O rządzie

Upływa sto dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podczas kampanii wyborczej wskazywałem, najgłośniej i najbardziej stanowczo spośród polityków, na zagrożenia kryjące się pod hasłem IV Rzeczypospolitej. Ujawniłem skrzętnie ukrywany projekt konstytucji PiS zmierzający do zburzenia istniejącego porządku demokratycznego. Coraz więcej faktów potwierdza, że te ostrzeżenia i przestrogi były zasadne.
IV Rzeczypospolita miała być państwem, w którym na ważne funkcje publiczne będą powoływani ludzie sprawdzeni, czyści i kompetentni. Tymczasem w ciągu trzech miesięcy mieliśmy do czynienia z szefem doradców ministra ochrony środowiska, któremu wytoczono dwie sprawy sądowe, z ministrem skarbu, który utrzymywał niejasne powiązania finansowe, wreszcie z sędzią, która została powołana w skład Krajowej Rady Sądownictwa, mimo iż ciąży na niej kara dyscyplinarna oraz znajduje się w dwuznacznej moralnie i kompromitującej ją sytuacji - uniknęła procesu sądowego w związku z tym, że chronił ją immunitet sędziowski. Słyszymy również o nieetycznych zachowaniach nowej doradczyni premiera do spraw rodziny.
Powołując te osoby na stanowiska premier, minister i prezydent znali obciążające ich okoliczności. Zatem PiS w zasadzie kontynuuje to, co Jarosław Kaczyński wymyślił kiedyś jako skrót i co bardzo krytykował, czyli TKM. To, co miało być zapowiadaną przez PiS moralną rewolucją, zamienia się w amoralną ewolucję.
Cechą IV Rzeczypospolitej miała być również bezwzględna, ale prowadzona przy użyciu narzędzi demokratycznych walka z korupcją. Startując w wyborach prezydenckich także mówiłem o potrzebie takiej walki. SDPL powstała zresztą w proteście przeciwko tolerowaniu zjawiska korupcji i zgłosiła szereg inicjatyw, w tym ustawodawczych w tej sprawie. Niektóre z nich zostały przyjęte. Najważniejsze w moim programie było utworzenie Urzędu Antykorupcyjnego, który nie tylko prowadziłby działania śledczo-prokuratorskie, ale pełniłby też funkcje prewencyjne, edukacyjne i wychowawcze. Jednak to, co miało przede wszystkim cechować ten urząd, to jego apolityczność i ponadpartyjność. W żadnej mierze nie powinien on być uwikłany w walkę polityczną. Tymczasem rozwiązanie, które proponuje PiS – Centralne Biuro Antykorupcyjne z Mariuszem Kamińskim na czele, to instrument wymierzony głównie przeciw ludziom niepokornym, myślącym i postępującym inaczej niż chce tego partia rządząca. Przyszły szef tego Biura, aktywny polityk PiS, wyraźnie mówi, że zajmie się innymi politykami. Próbuje też zastraszyć przedsiębiorców i sugeruje, że Biuro będzie wspomagało wszystkie poczynania rządu, które wydadzą się dla rządu wygodne.
To, co usiłuje budować PiS, to nie jest więc państwo Prawa i Sprawiedliwości, ale Podejrzliwości i Strachu.
IV RP miała też być państwem solidarnym. Tymczasem rząd, owszem, znalazł czas, by ingerować w sprawy personalne różnych spółek, naciskać na ich zarządy. Nie znajduje jednak czasu, żeby zająć się łamaniem praw pracowniczych w hipermarketach, czy ostatnio w Zakładach Frito Lay w Grodzisku Mazowieckim, gdzie pracownice, które poskarżyły się na molestowanie przez szefów, zostały zwolnione z pracy, a związkowcy, którzy próbują protestować, są zastraszani. Rządu to nie obchodzi. Pozostaje wobec tego problemu bierny.
W imieniu SDPL zaapelowałem do kierownictwa Frito Lay, aby położyło kres szykanowaniu pracowników i związkowców. Przygotowaliśmy też projekt ustawy, która już była złożona w poprzednim Sejmie, ale posłowie nie zdążyli jej uchwalić, zwiększającej uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy. Prześlemy ją do Sejmu zwracając się do SLD, bo tu najprędzej możemy liczyć na inicjatywę ustawodawczą, aby ten projekt, dający pracownikom niezbędną ochronę, wniósł.
Nie wiadomo tylko, czy Sejm nie zostanie wcześniej rozwiązany, bowiem PiS rozpoczęło grę polityczną, która ma na celu wprowadzenie społeczeństwa w błąd i złożenie kolejnych obietnic po to, aby - być może w rezultacie przyspieszonych wyborów – jeszcze skuteczniej zawłaszczać państwo. Skandalem jest, że w tej podstępnej grze, polegającej na żonglowaniu ostatecznym terminem przedłożenia budżetu prezydentowi, bierze udział nie tylko PiS, ale także Marszałek Sejmu i Prezydent RP.

Marek Borowski

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry