Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 21.09.05 / Powrót

By nikt nie zakręcił kurka
Dział: O polityce i politykach

W wyniku podpisania przez firmy rosyjskie i niemieckie w obecności prezydenta Władimira Putina i kanclerza Gerharda Schroedera umowy o budowie gazociągu przez Bałtyk, gaz popłynie bezpośrednio z Rosji do Niemiec, omijając Polskę.
Sprawa budzi wiele kontrowersji i wywołuje liczne komentarze przedstawicieli polskiego rządu, partii politycznych oraz ekonomistów. Politycy prawicy twierdzą, że współwinny jest rząd Leszka Millera, który doprowadził do anulowania parafowanego przez rząd Jerzego Buzka kontraktu z Norwegią na budowę gazociągu. Nikt tylko nie chce przyznać, że ten kontrakt był nierealny. Zobowiązywał nas do kupowania dwa razy więcej gazu niż potrzebujemy, w dodatku gazu bardzo drogiego. Część mielibyśmy komuś odsprzedać, tyle że nie udało się znaleźć chętnych. To raczej rząd Buzka zawalił swego czasu sprawę, bo przedłużał i nie domknął kwestii budowy pierwszej nitki gazociągu, o co Rosjanie mieli pretensję, a w związku z tym i pretekst, by nie zabierać się za drugą nitkę.
W ostatnich miesiącach też jednak popełniono błędy. Informacje o planowanej umowie między Rosją z Niemcami były znane od dawna. Wiadomo było też, że umowa ta godzi w strategiczne interesy Polski - ekonomiczne i polityczne. Ma stać się elementem polityki zagranicznej Rosji wobec Unii Europejskiej, a w szczególności Polski i państw Europy wschodniej. Uważam, że konieczne jest wyjaśnienie, jakie działania na forum europejskim i międzynarodowym były podejmowane przez polską dyplomację celem zablokowania tej umowy. Co zrobiono, by uczulić Niemców i inne kraje UE na tego rodzaju kontrakty, które zakłócają bezpieczeństwo energetyczne poszczególnych członków Unii. Czy i jakich sojuszników pozyskano dla polskiego stanowiska? Kto ponosi odpowiedzialność polityczną za powstałe zaniedbania?
Mleko się jednak rozlało i oprócz wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych, trzeba patrzeć w przyszłość. Polska musi mieć zapewnione bezpieczeństwo energetyczne, bowiem jego brak doprowadzi do uzależnienia naszego kraju od politycznych stosunków z Rosją. Proponuję dwie rzeczy.
Po pierwsze, trzeba wrócić do wariantu rozbudowy połączeń naziemnych polskich sieci przesyłowych z zachodnioeuropejskimi. Zaletą takich połączeń jest to, że są tańsze, działają w różne strony, a ich przepustowość może być zmienna. Tą drogą także można otrzymywać w razie potrzeby – gaz z Norwegii. Stworzenie takiego systemu wymaga oczywiście czasu, musi też mieć podbudowę ekonomiczną. Zatem - zabierzmy się za to. Zróbmy sensowny plan, pokażmy społeczeństwu, ile nas to będzie kosztowało.
Po drugie, uważam, że Polska powinna wyjść do partnerów z Unii Europejskiej z pozytywną propozycją stworzenia europejskiego systemu bezpieczeństwa energetycznego z udziałem Rosji, w ramach którego państwa by ze sobą współpracowały wspierając się w razie kryzysu i bacznie obserwując to, co poszczególne kraje robią na własną rękę. Chodzi o to, by nie doszło do sytuacji, że ktoś przyjdzie i zakręci kurek. Rosja deklaruje, że nie chce tego robić. Skoro tak, to niech przystąpi do takiego porozumienia.
Przy okazji, należałoby doprowadzić do rozpatrzenia umowy Rosja – Niemcy przez Komisję Europejską z punktu widzenia naruszenia interesów i bezpieczeństwa energetycznego innych członków UE.
W ramach systemu powinny być także koordynowane badania nad rozwojem nowych źródeł energii w celu amortyzowania gospodarki europejskiej przed zewnętrznymi kryzysami paliwowymi. Te kryzysy jak widać się powtarzają, i to z różnych powodów (huragan Katrina, sytuacja w Iraku). A Europa przecież w zasadzie nie ma własnych surowców energetycznych.
Nie zgadzam się, że w tej inicjatywie będziemy osamotnieni, że nie ma ona szans (takie argumenty padały podczas kolejnej debaty przedwyborczej zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” i TVN24). Zresztą już nie jesteśmy osamotnieni. Przewodniczący największego ugrupowania w Parlamencie Europejskim - Europejskiej Partii Ludowej - Europejskich Demokratów Hans-Gert Poettering uważa, że budowy gazociągu, który przez Bałtyk połączy Rosję i Niemcy, nie można zredukować wyłącznie do sprawy rosyjsko-niemieckiej, bo ma on znaczenie dla całej Unii. Polska musi być więc aktywna w tej kwestii.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry