Jeśli ktoś zastanawiał się, jakie były prawdziwe powody odwołania jakiś czas temu szefa Orlenu, Igora Chalupca, mimo że spółka pod jego rządami osiągała świetne wyniki, ma odpowiedź. Został odwołany, bo nie chciał realizować wytycznych braci Kaczyńskich i ich politycznych kolegów. Nie zgadzał się na finansowanie miłych ich sercu przedsięwzięć. Na jego miejsce przyszedł posłuszny wykonawca, dawny znajomy prezydenta z NIK, który nigdy nie kierował żadnym przedsiębiorstwem.
Ten sam los miał spotkać (ministerstwo się z tego wycofało), Pawła Olechnowicza, prezesa LOTOS-u. Przypomnę, że kilka miesięcy temu poseł Jacek Kurski publicznie stwierdził, iż Olechnowicz pozostaje na stanowisku tylko dzięki łasce PiS i powinien się za tę łaskę odwdzięczać, konkretnie - sfinansować drugoligowy klub Lechia i coś tam jeszcze pobudować. Dał też do zrozumienia, że niepodporządkowanie się tym zaleceniom będzie go drogo kosztowało. Nie mam wątpliwości, że Paweł Olechnowicz nie chce finansować kampanii PiS na Pomorzu i gdziekolwiek indziej. W związku z tym stał się dla partii braci Kaczyńskich niewygodny.
Co się dzieje w innych firmach, które PiS wcześniej obsadziło swoimi działaczami pozbywając się fachowców, można się tylko domyślać. Wszystko wskazuje na to, że partia, która publicznie głosi hasło walki z korupcją – szła z nim do poprzednich wyborów oraz idzie teraz, wykorzystuje spółki skarbu państwa do celów kampanii wyborczej, a menedżerów, którzy się temu sprzeciwiają, wyrzuca. Tym samym uprawia bezwstydnie korupcję polityczną, i to na niespotykaną dotąd skalę, uderzając jednocześnie w najlepszych polskich menedżerów, czyli w polską gospodarkę.
Jest też drugi element korupcji politycznej, którego świadkami będziemy pewnie aż do wyborów, mianowicie, rozdawanie przez rząd nie swoich, publicznych pieniędzy. Jarosław Kaczyński, Zyta Gilowska i niestety prof. Zbigniew Religa, razem z resztą rządu demolują budżet państwa. Jest to również cios w podstawy wzrostu gospodarczego. Już wcześniejsza decyzja dotycząca absurdalnej (korzystnej głównie dla ludzi dobrze zarabiających) obniżki składki rentowej wstrząsnęła budżetem obciążając go 19 mld zł. Teraz dochodzi podwójna ulga podatkowa dla rodzin z dziećmi za 6,5 mld zł oraz 3,5 mld zł dla lekarzy. Miesiąc temu, kiedy demonstrowali wraz z pielęgniarkami, tych pieniędzy nie było. Nagle się znalazły.
Pamiętamy, co PiS obiecywał w poprzedniej kampanii – mieszkania, autostrady, wielki wzrost nakładów na edukację, uregulowanie sytuacji w służbie zdrowia, duże ulgi dla przedsiębiorców itd. Dzisiaj zastępuje to kolejnymi obietnicami, w sytuacji, kiedy nie ma najmniejszych wątpliwości, że one nie mogą być spełnione. Premier Kaczyński, który nie będzie premierem po tych wyborach, bez względu na to, czy PiS je wygra, czy nie, rozdaje Polakom Niderlandy, coś czego nie posiada.
Pod koniec kadencji, przed wyborami, rządzący zawsze chcieli się wyborcom przypodobać. Znowu jednak nie działo się to nigdy na taką skalę jak obecnie. Rząd PiS, wiedząc, że nie będzie rządził, uprawia sabotaż. Rzuca kłody pod nogi swoim następcom.
Starożytni Rzymianie mawiali (za Wergiliuszem): Timeo Danaos et dona ferentes - obawiam się Danaów nawet jeśli przynoszą dary. Premier Kaczyński jest takim Grekiem – a może udaje Greka - i próbuje te dary wręczyć. Lewica i Demokraci mówią Polakom: strzeżcie się tego. Potrzebujecie takich partii i ugrupowań, które tego rodzaju obietnic nie składają, proponują natomiast uporządkowanie polskiego życia publicznego - również w sferze ekonomicznej i sensowne gospodarowanie istniejącymi środkami.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry