Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 03.06.09 / Powrót

Polska jako lider
Dział: O rządzie

GUS podał, że PKB wzrósł w I kwartale o 0,8 proc. w ujęciu rocznym i 0,4 proc. w porównaniu z ostatnim kwartałem 2008 r., w związku z czym Donald Tusk ogłosił, że Polacy zdali egzamin z kryzysu najlepiej w Europie. Jeszcze dalej poszedł szef klubu PO, Zbigniew Chlebowski, który kieruje sejmową komisją finansów publicznych, obwieszczając, że Polska jest liderem w walce z kryzysem nie tylko na skalę europejską, ale i światową.
Czy nie za wcześnie na triumf? Nawet przyjmując, że Polska ma najlepszy rezultat z krajów Unii Europejskiej, to jednak jest on bliski zera i różnego rodzaju działania antykryzysowe powinny być podejmowane. Tymczasem do tej pory podjęto tylko dwie takie decyzje, w dodatku niezbyt szczęśliwe.
Pierwsza dotyczy dofinansowania Banku Gospodarstwa Krajowego w celu zwiększenia poręczeń i gwarancji udzielanych przez ten bank firmom na zabezpieczenie kredytów, druga – ulg inwestycyjnych dla małych przedsiębiorstw. Regulacje związane z tą pierwszą kwestią jeszcze nie weszły w życie, chociaż od momentu, kiedy je zapowiedziano, minęło 6 miesięcy. Ustawa wprawdzie jest, ale brak do niej rozporządzenia, a jego projekt wywołuje wśród zainteresowanych przedsiębiorców istną panikę. Jak skomentował jeden z nich, nie chodzi nawet o to, że lista wymogów stawianych firmom, które ubiegają się o poręczenie, jest dłuższa niż historia przedsiębiorczości w III RP, lecz o to, że większość z nich jest nie do spełnienia. Rezultat mozolnej pracy ministerialnych urzędników jest więc taki, że teraz trudniej będzie o kredyt z gwarancjami niż wcześniej, gdy nie było jeszcze tego „dobrodziejstwa”. Aby dostać gwarancję państwa (do 60% kredytu) trzeba zapłacić prowizję, nawet 1,5% kwoty kredytu, przedstawić m.in.: uzasadnienie starań, pełną dokumentację wskaźników finansowych, opinię banku-kredytodawcy (chociaż to samo będzie oceniał i analizował BGK), rating agencji ratingowych, prognozy wyników finansowych (ciekawe jak takie rzeczy przewidywać w czasie kryzysu, nie wiedząc nawet, czy otrzyma się kredyt), biznesplan, plan kredytowania inwestycji, nakłady na inwestycje i źródła ich finansowania. Do tego standardowe kwity z US i ZUS o braku zaległości i parę innych pomniejszych papierków. W dodatku niektóre zasady uzyskiwania gwarancji BKG są niejasne, wieloznaczne, a przecież rząd obiecywał ułatwienia, a nie biurokratyczną mitręgę. „Ech, Panie Boże, strzeż mnie od przyjaciół” – stwierdza tenże przedsiębiorca i trudno mu się dziwić.
Z kolei decyzja w sprawie ulg inwestycyjnych dotyczy wyłącznie przedsiębiorstw nowych albo tych, które powstały w 2008 r., czyli niewielkiego ich procenta, więc znaczenie tego dla rynku jest minimalne. Propozycja, żeby objąć ulgami wszystkie przedsiębiorstwa została odrzucona.
Jakby tego było mało, rząd prowadzi gospodarkę rabunkową! Ostatnio dowiedziałem się, że w kopalni Bogdanka w woj. lubelskim minister Aleksander Grad, czyli Skarb Państwa, działając jako walne zgromadzenie, z zysku wynoszącego 112 mln zł pobrał dywidendy w wysokości 88 mln zł, a ta kopalnia chce inwestować i tworzyć miejsca pracy. Jeżeli tak będziemy łatali dziurę budżetową, to powstanie spirala o sprzężeniu zwrotnym ujemnym. To znaczy, ściągamy pieniądze, ograniczamy inwestycje, jest jeszcze mniej dochodów w budżecie, jeszcze większy deficyt i jeszcze bardziej tniemy, i tak bez końca.
Od października ubiegłego roku co miesiąc jesteśmy zapewniani, że jest bardzo dobrze, nic specjalnego nam nie grozi, budżet jest w porządku, dochody też. A potem się okazuje, że tak nie jest. Mimo to wciąż nie wiadomo, czy deficyt budżetowy w końcu zostanie zwiększony, czy nie. Od premiera słyszymy, że jest to nieuniknione, stanie się w lipcu. Natomiast minister finansów w trakcie debaty sejmowej powiedział, że do lipca deficyt zmniejszy się nawet do 12 mld zł, a na koniec roku z powrotem zwiększy do 18 mld zł. Nie bardzo wiadomo jak to rozumieć, bo jest na to tylko jeden sposób: ostre cięcie wydatków. Podatków nie wprowadza się przecież w ciągu roku. Czyli stale mamy do czynienia z jakąś fikcją.
W świetle tych faktów nasza pozycja lidera w walce z kryzysem wydaje się mocno wątpliwa, zwłaszcza że tak naprawdę nikt nie wie, gdzie jest meta.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry