SDPL przygotowała w tej sprawie pakiet propozycji, które przedstawiliśmy na konferencji prasowej, a także przedłożyliśmy premierowi. Nie są to pomysły z sufitu, ale wynikłe z rozmów zarówno ze specjalistami, jak i zwykłymi użytkownikami dróg.
Proponujemy np., aby kierowcy przyłapani 3-krotnie w ciągu 6 miesięcy na drastycznym (o 50 km w obszarze zabudowanym i o 80 km w obszarze niezabudowanym) przekroczeniu dopuszczalnej prędkości ponosili dodatkową karę w postaci bezwzględnego zatrzymania prawa jazdy na okres miesiąca. Nie chodzi jednak głównie o karanie, ale o to, by kierowcy jeździli wolniej. Dlatego jednocześnie postulujemy dopuszczenie używania antyradarów, podobnie jak to jest w krajach zachodnich. Sytuacja, w której antyradary można produkować, sprzedawać, mieć, ale nie można ich użytkować jest absurdalna. Antyradar spełnia taką samą rolę, jak tablica informująca kierowców o tym, że za kilkaset metrów jest fotoradar. Spełnia ją jednak lepiej, bo kierowcy wcześniej są ostrzegani i tym samym wcześniej zdejmują nogę z gazu. W dodatku antyradar można „oszukać” znacznie tańszym urządzeniem, które emitując podobny sygnał jak radar zmusza kierowców do wolniejszej jazdy.
Na pijanych kierowców, a powodują oni wypadki najtragiczniejsze w skutkach, rada może być tylko jedna: wyższe kary. Proponujemy, w zależności od liczby promili, obligatoryjne zatrzymanie prawa jazdy na okres od 1 roku do 2 lat lub od 3 do 5 lat, a przy powtórnym zatrzymaniu – jego dożywotnią utratę. Ponadto – obligatoryjną dopłatę w wysokości od 10 do 20% do składki OC przez okres od 5 do 10 lat. Środki te byłyby w całości przekazywane do Narodowego Funduszu Zdrowia. Pijani sprawcy wypadku, w którym ktoś zginął lub został ranny, bezwarunkowo traciliby prawo jazdy na zawsze, a osobom, które mimo odebrania prawa jazdy nadal siadałyby za kółkiem, groziłaby nawet utrata samochodu (dziś - jedynie kara grzywny).
Szczególnym nadzorem, polegającym na kontroli nawet każdego(!) kierowcy, proponujemy objąć w godzinach nocnych w weekendy okolice dyskotek, klubów nocnych itp. Ich bywalcy często siadają za kierownicę nie tylko pod wpływem alkoholu, ale także narkotyków.
Nasze drogi na niespotykaną w Europie skalę są opanowane przez tiry, gdyż w Polsce – przez brak polityki państwa w tym zakresie - nieopłacalny jest transport kolejowy. Postulujemy m.in. wprowadzenie bezwzględnego zakazu poruszania się w weekendy i święta państwowe tirów i samochodów ciężarowych (za wyjątkiem samochodów przewożących łatwo psujący się towar). Za złamanie zakazu powinien być karany nie tylko kierowca, ale także właściciel samochodu. Jednocześnie należy dążyć do szerszego zastępowania tego rodzaju transportu – transportem kolejowym („tiry na tory”).
Lepsze musi być oznakowanie dróg – dziś pozostawia ono wiele do życzenia i często jest sprzeczne ze stanem faktycznym i zdrowym rozsądkiem. Należy też poprawić bezpieczeństwo na przejazdach kolejowych. Tylko niespełna co czwarty chroniony jest szlabanem. Jeśli nie stać nas na wyposażenie w szlabany wszystkich przejazdów, to zainstalujmy tam sygnalizatory świetlne, bo krzyż świętego Andrzeja to daleko za mało.
To tylko niektóre z zaprezentowanych przez nas rozwiązań. Myślę, że są one dobrym punktem wyjścia do ogólnopolskiej debaty na ten smutny temat.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry