Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 16.03.11 / Powrót

Jak (nie)wprowadzać euro?
Dział: Inne

17 krajów członkowskich Unii Europejskiej zastąpiło już walutę narodową euro. Nas to czeka za 4 – 5 lat. Warto, byśmy przygotowując się do tej operacji oraz w jej trakcie jak najwięcej skorzystali z doświadczeń innych. Zastosowali – na tyle na ile to możliwe - sprawdzone rozwiązania i uniknęli błędów.
Sporej dawki wiedzy o tym, co i jak należy a czego nie należy robić wprowadzając euro dostarczyła 2-dniowa konferencja, która odbyła się w ubiegłym tygodniu w Warszawie. Prelegentami byli wysocy urzędnicy państwowi i przedstawiciele banków z kilkunastu krajów, które w różnych okresach przyjmowały wspólną walutę. Wśród wielu problemów poruszanych na konferencji znalazły się m.in. sprawy związane z organizacją i przebiegiem kampanii informacyjnej oraz ochroną konsumentów przed nieuzasadnionymi podwyżkami cen.
Jak wiele może zdziałać kampania informacyjna pokazuje przykład Słowacji, która weszła do strefy euro jako 16. z kolei kraj w styczniu 2009 r. Jak stwierdził prelegent z tego kraju, przeciwników euro nie trzeba przekonywać na siłę, lecz należy uzmysławiać im, czego się mogą spodziewać. Nie należy jednak startować z kampanią zbyt wcześnie, pod presją, gdy nie ma jeszcze zbyt wiele do powiedzenia. Lepiej też, żeby było nudnawo niż śmiesznie, bo chociaż żarty przyciągają uwagę, łatwo można kogoś urazić.
Warto korzystać z wszystkich kanałów komunikacyjnych, ale najważniejszym jest telewizja, a następnie poczta, czyli listy kierowane do konkretnych adresatów. Istotne jest dostarczenie informacji „grupom wrażliwym”, do których zaliczono dzieci, młodzież, ludzi starszych, osoby niepełnosprawne, w tym niewidomych i niesłyszących, bezdomnych, emigrantów, a także mniejszości narodowe - w przypadku Słowacji Węgrów i Romów. Nikt nie powinien czuć się pominięty czy zlekceważony. Ważne by materiały na temat euro dotarły też do małych i średnich przedsiębiorstw oraz samorządów w małych miejscowościach.
Skuteczność kampanii i poziom wiedzy społeczeństwa były w Słowacji na bieżąco badane, co umożliwiało pewne korekty. W styczniu 2009 r. 93% obywateli uznało się za wystarczająco poinformowanych na temat wspólnej waluty, podczas gdy na początku 2008 r. tylko ok. 20%. (Podobny stan wiedzy jest dziś w Polsce). Wzrosło też poparcie dla euro z 42% w roku przystąpienia do UE, do 83% w marcu 2009 r. (W Polsce 38% badanych opowiada się dziś za wspólną walutą).
Obawy dotyczące wzrostu cen wskutek przyjęcia euro były w innych krajach podobne jak w Polsce. (Obecnie odczuwa je 80% Polaków). Zgodnie z zaleceniem Komisji Europejskiej, wszystkie nowe państwa członkowskie przyjmujące euro (Słowenia, Malta, Cypr, Słowacja, Estonia) zachęcały przedsiębiorców do zawierania porozumień o uczciwym przeliczaniu cen z waluty narodowej na euro. To się sprawdziło. Np. na Malcie, gdzie euro obowiązuje od 1 stycznia 2008 r. (i 66% obywateli jest z tego zadowolonych) do umowy przystąpiły prawie wszystkie sklepy. „Zaokrąglanie cen” możliwe było tylko w dół, czyli oznaczało ich ścinanie. Sygnatariuszom porozumienia przyznawano logo FAIR, oferowano bezpłatne wsparcie w zakresie działań przygotowawczych związanych z przejściem na euro, akcesoria sklepowe, szkolenia dla pracowników. Przed i po wprowadzeniu euro ceny były podawane w dwóch walutach i monitorowane przez pracowników tzw. euroobserwatoriów. Można było telefonicznie składać skargi na przedsiębiorców łamiących zasady porozumienia.
Oczywiście, w przypadku Polski, która jest dużym krajem, wyzwania związane z euro, a więc i z kampanią informacyjną oraz ochroną konsumentów, są w porównaniu ze wspomnianymi Słowacją czy Maltą odpowiednio większe. Problemem jest jednak także to, iż Polska nie opublikowała dotąd planu przyjęcia euro. Brak jasno określonego terminu nie motywuje zaś ludzi, instytucji i organizacji do podjęcia przygotowań. Wiadomo, że wcześniej musimy się uporać z przekroczeniem deficytu budżetowego – ma temu m.in. służyć zmniejszenie transferów do OFE, o co rząd toczy obecnie batalię. Ale po wyborach termin ten powinien zostać określony. Z doświadczeń innych krajów wynika bowiem, że przygotowania należy rozpocząć 3 lata wcześniej, by uniknąć presji czasowej i większych kosztów.


Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry