Czegoś tak groteskowego dawno nie widziałem. Co to są „duchowe podstawy bezpieczeństwa narodowego”? Wiara? Modlitwa? Prośba do Boga o zesłanie klęski na wroga? Wrogowie też się modlą i proszą o to samo. A żołnierze innych wyznań lub ateiści? Mają być wykluczani z polskiej armii, bo nie gwarantują bezpieczeństwa katolickiej Polski? (Europy może już niekoniecznie, bo coraz więcej w niej muzułmanów). Inicjatywa ta nie tylko ośmiesza jej autorów, ludzi, jak mniemam, z cenzusami naukowymi, ale także uwłacza pamięci papieża.
Akademia Obrony Narodowej jest jedyną wyższą uczelnią w Polsce o charakterze dowódczo-sztabowym. Obok funkcji edukacyjnej pełni rolę ośrodka naukowego rozwijającego teorię nauk wojskowych oraz wypracowującego konkretne rozwiązania na potrzeby praktyki sił zbrojnych i systemu obronnego RP, ze szczególnym uwzględnieniem naszej obecności w NATO. Co, na Boga, ma z tym wspólnego religia i nauki Jana Pawła II, papieża, który powszechnie został zapamiętany jako przeciwnik działań wojennych? „Nigdy więcej wojny! ” – powtarzał w Oświęcimiu i nic przy tym nie wspominał o wojnach „słusznych„ i „niesłusznych”. Dla pacyfistów stał się nawet swego rodzaju ikoną. Był pierwszym papieżem, który przekroczył progi synagogi i meczetu, był orędownikiem pojednania i dialogu między religiami i kulturami. Jest to niezwykle istotne, bowiem, gdy popatrzymy na wojny, które się toczyły i toczą oraz na różne akty terroryzmu, to u podłoża niemal wszystkich leżała i leży wielka nienawiść - rasowa, narodowa, religijna. Chcąc zlikwidować wojny na świecie, chcąc zaprowadzić trwały pokój, musimy więc przede wszystkim walczyć z tą nienawiścią. Wkład Jana Pawła II w tej dziedzinie jest nieoceniony. Tymczasem co robi Instytut powołany w celu upamiętnienia Jego osoby, życia i dzieła? Otóż postanowił Go obsadzić w roli „słonia” z powiedzenia „Słoń a sprawa polska”. Przyklejanie Jana Pawła II do dowolnej inicjatywy w nadziei, że podniesie to jej atrakcyjność sprawia, że postać i dorobek papieża-Polaka w szybkim tempie się banalizuje i staje się przedmiotem ironicznych komentarzy. W imię czego czynią to pomysłodawcy tej konferencji? Czyżby chodziło o ostatni punkt dyskusji, podkreślenie roli i znaczenia duszpasterstwa wojskowego?
Tak czy inaczej, inicjatywa ta wpisuje się w trwający w Polsce od dłuższego czasu festiwal absurdu. Słowa, pojęcia niczym u Orwella, zmieniają swoją treść, oznaczają swoje przeciwieństwo. Białe jest czarne, a czarne jest białe, patologia jest prawem i sprawiedliwością, stadionowy chuligan – patriotą, łotr – oskarżycielem i moralistą, ekspertyzy specjalistów – nic niewartą makulaturą, pseudonaukowe spekulacje – prawdą objawioną itd. Do tej pory moim kandydatem do głównej nagrody w tym festiwalu było zwycięstwo w internetowym plebiscycie TVN24 na najważniejsze wydarzenie 2012 roku historii Madzi z Sosnowca, przed ekshumacjami ofiar Smoleńska oraz trotylem na wraku tupolewa. Jak widać, Polacy zaczynają tracić rozeznanie w tym, co istotne, poddają się praniu mózgu w telewizji, Internecie i w pismach tabloidalnych.
Od dziś moim typem jest konferencja „Jan Paweł II a problemy bezpieczeństwa”, ale obawiam się, że to jeszcze nie szczyt absurdu, bo już Friedrich Schiller ponad dwieście lat temu odkrył, że „z głupotą sami bogowie walczą nadaremno”. Maksyma ta ma wydźwięk zdecydowanie pesymistyczny, z drugiej jednak strony ten sam Schiller napisał jakże optymistyczną „Odę do radości”, co pozwala mi wierzyć, że z absurdami można i należy walczyć.
Przy okazji pytam ministra obrony narodowej (proszę niniejszy artykuł potraktować jako interpelację): czy wie coś o tej inicjatywie, czy zamierza objąć ją swoim patronatem i wreszcie – czy akceptuje taki sposób gospodarowania publicznymi pieniędzmi?
Marek Borowski
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Powrót do "Publikacje" / Do góry