Dlatego wysoko trzeba cenić te imprezy sportowe dla dzieci i młodzieży, które nam jeszcze pozostały. Z pewnością należy do nich doroczna Warszawska Olimpiada Młodzieży (WOM), która odbywa się nieprzerwanie od 47 (!) lat. W tym roku rozpoczęła się biegami przełajowymi, zorganizowanymi w Wesołej na tamtejszym hipodromie. Startowały wszystkie, czyli osiemnaście, dzielnice Warszawy, przy czym każdą dzielnicę reprezentowała jedna szkoła, która w danej dzielnicy okazała się najlepsza. 9-go października, "w tak pięknych okolicznościach przyrody" - cytując Jana Himilsbacha z "Rejsu" - udałem się do Wesołej celem obejrzenia zawodów. I nie żałuję. Współzawodniczyły ze sobą dziesięcioosobowe sztafety dziewcząt i chłopców, ze szkół podstawowych i gimnazjów, każda zmiana musiała przebiec 800 lub 1000 (chłopcy z gimnazjów) metrów. Zaangażowanie tych dzieciaków było niebywałe. Po przebiegnięciu mety niemal każdy padał na trawę i przez chwilę przypominał sobie, jak się nazywa i co tu robi.
Zawody były świetnie zorganizowane, a przecież "ogarnąć" trzeba było ponad 700 zawodników i zawodniczek! Ja dopingowałem oczywiście drużyny z Prawego Brzegu i nie zawiodłem się. Wśród chłopców z podstawówek trzecie miejsce zajął Targówek, a konkretnie szkoła nr 84 z Radzymińskiej. Dziewczęta z Targówka otarły się o podium, zajmując wysokie czwarte miejsce. W biegach gimnazjalistów pierwsze miejsce zajął Wawer, a drugie - Wesoła! Wśród gimnazjalistek tak dobrze nie poszło, ale jednak czwarte, piąte i szóste miejsca zajęły kolejno:Białołęka, Praga Płd. i Wawer.
A teraz trochę dziegciu. Wydawać by się mogło, że władze tych dzielnic powinny być zadowolone z wyników swojej młodzieży. Powinny, ale chyba nie są, bo coś mi się zdaje, że nic o tych sukcesach nie wiedzą. Przejrzałem strony internetowe wymienionych dzielnic - i nic. Żadnych informacji, zdjęć zawodników, nazwisk trenerów. A przecież WOM to nieformalne mistrzostwa Warszawy! Jeśli brakuje pieniędzy, to niech przynajmniej nie brakuje wyrażonej publicznie pochwały i uznania. To ogromna zachęta dla zawodników, ich kolegów i wychowawców do dalszego uprawiania sportu. Wiem coś o tym, bo chociem niemłody, to jeszcze skleroza mnie nie dopadła i pamiętam, jakim dopingiem były dla mnie pochwały, wygłaszane "przed frontem kompanii". Dziś takich możliwości jest znacznie więcej i trzeba z nich korzystać. Dotyczy to zresztą nie tylko osiągnięć sportowych.
Dlatego proponuję burmistrzom naszych prawobrzeżnych dzielnic, aby pilnie zlecili zainstalowanie na dzielnicowych stronach internetowych zakładki "Nasze sukcesy", w której odnotowywano by wszelkie osiągnięcia uczniów i mieszkańców dzielnicy w różnego rodzaju zawodach, konkursach czy turniejach o wymiarze ponaddzielnicowym. W naszym społeczeństwie, w którym tak wielu ludziom się nie chce - są też tacy, którym się chce. Ale im też się odechce, jeśli nikogo to nie będzie obchodzić.
Źródło: "Mieszkaniec"
Powrót do "Publikacje" / Do góry