Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 24.07.14 / Powrót

Kulawa demokracja: Z teki RPO (1)
Dział: O polityce i politykach

W poprzednim felietonie („Po co nam Senat?”) zastanawiałem się nad stanem demokracji w Polsce pisząc o roli, jaką odgrywa w niej Trybunał Konstytucyjny. Równie ważny jest Rzecznik Praw Obywatelskich. Demokracja, która nie szanuje praw człowieka i obywatela jest bowiem zagrożona, skazana na ataki sił radykalnych i neofaszystowskich.
Co roku Senat wysłuchuje sprawozdania Rzecznika o działalności jego urzędu. Obszerną informację na ten temat (600 stron) Rzecznik składa też na piśmie i zamieszcza w Internecie. Niestety, niewiele osób ją czyta, a jest ona – nie waham się użyć tego słowa, choć inni go stale nadużywają – porażająca. Nie żadne podsłuchane, prywatne rozmowy polityków, którymi od tygodni ekscytują się dziennikarze, lecz właśnie sprawozdanie RPO. Pokazuje ono dobitnie, dlaczego Polacy są niezadowoleni z demokracji i skąd wśród nas aż tylu frustratów.
W 2013 r. do RPO wpłynęło 70 tys. skarg, o 22% więcej niż rok wcześniej. Prawie w co trzecim przypadku pokrzywdzonym udaje się pomóc, co stanowi wysoki wskaźnik, ponieważ RPO załatwia sprawy najtrudniejsze, takie, w których wykorzystano już wszystkie instancje. Ale to co może być dumą dla Rzecznika, jest – powinno być – wstydem dla państwa i wymiaru sprawiedliwości.
Zdaniem RPO, prof. Ireny Lipowicz, rosnąca liczba skarg związana jest m.in. z brakiem w Polsce systemu bezpłatnej pomocy prawnej, z czego musimy się tłumaczyć przed innymi państwami unijnymi, które taki system już dawno wprowadziły. Brak tej pomocy skutkuje np. tym, że w niektórych schroniskach dla bezdomnych kobiet 99% pensjonariuszek to ofiary przemocy domowej, które uciekły od swoich oprawców. Nie znają jednak prawa, które mówi, że to one powinny nadal przebywać w swoich mieszkaniach, natomiast opuścić powinni je ich prześladowcy. Jednak nawet jak je znają, nie mają go jak dochodzić.
Miarą sukcesów RPO jest także odsetek wygranych skarg kasacyjnych od prawomocnych orzeczeń sądów (80-90%). Nie wszystkie prośby o kasację, których liczba lawinowo narasta, można jednak uwzględnić. Zdarzają się bowiem nieuczciwi adwokaci i radcy prawni, którzy chcąc się pozbyć klienta nie mającego najmniejszych szans na kasację, zapewniają go, że RPO na pewno sprawę podejmie i na pewno wygra. Jakiego honorarium za tę „pewność” żądają – to już tajemnica zawodowa. Za to wnioski do RPO są bezpłatne. By ukrócić te praktyki RPO nawiązał współpracę z samorządami adwokackim i radcowskim. Oby okazała się owocna. Takie przypadki, nawet jeśli byłyby jednostkowe (a nie są) poważnie nadszarpują zaufanie do prawa. A dochodzi do tego jeszcze poczucie bezsilności wobec sposobu, w jaki czasem zachowuje się sędzia wobec strony na sali sądowej, który – jak to określiła prof. Lipowicz – ma pewność, że będzie zaprotokołowane tylko to, co on każe zaprotokołować. W rezultacie niemożliwe jest wyjaśnienie zarzutów, które się potem pojawiają w skargach kasacyjnych, a nagrywaniu rozpraw sędziowie się sprzeciwiają.
Oprócz reagowania na skargi, w szczególnie jaskrawych przypadkach RPO z własnej inicjatywy kieruje do ministrów, premiera, prezydenta, marszałka Sejmu wnioski o zmianę złego prawa. Niestety, często pozostają one bez echa. Oporni na interwencje RPO są zwłaszcza ministrowie, którzy latami (rekord to 10 lat!) zwlekają z wydaniem aktów wykonawczych do ustaw. Faktycznie więc te ustawy są martwe.
Dwa lata temu zaproponowałem, by Senat stał się „prawą ręką” RPO podejmując inicjatywy ustawodawcze w sprawach ważnych dla Rzecznika z punktu widzenia praw człowieka i wolności obywatelskich. Rok temu podczas debaty powróciłem do tej sprawy. Wreszcie „słowo stało się ciałem” i doszło do zapoczątkowania takiej współpracy. O jej efektach będę Państwa systematycznie informował.
Marek Borowski


Źródło: "Mieszkaniec"

Powrót do "Publikacje" / Do góry