Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 24.08.16 / Powrót

Pół żartem, ale i pół serio
Dział: O polityce i politykach

Czy Mateusz Morawiecki to genialny wizjoner, czy może pomysłowy Dobromir, który otrzymał szansę poeksperymentowania na całej polskiej gospodarce?

Lato w tym roku kapryśne, ale zdarzają się dni upalne. Jeśli w takim dniu przebywa się na słońcu bez nakrycia głowy, można doznać lekkiego udaru i mówić potem różne dziwne rzeczy. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć niedawne wypowiedzi premier Szydło?
Najpierw poinformowała papieża, nawołującego do okazania miłosierdzia uchodźcom, że polski rząd sumiennie realizuje papieskie zalecenia, okazując miłosierdzie milionowi uchodźców z Ukrainy, których kraj nasz litościwie przygarnął. Mówiąc to, nie tylko nad wyraz oszczędnie gospodarowała prawdą, ale wykazała także brak szacunku dla swojego (podobno uwielbianego!) rozmówcy, sądząc, że można mu wcisnąć każdą ciemnotę, a on w to uwierzy. Aż się prosiło, aby którykolwiek z liderów opozycji wystąpił z interpelacją, wzywając panią premier do poinformowania rodaków, gdzie konkretnie znajdują się ośrodki dla ukraińskich uchodźców, ilu takich uchodźców w nich przebywa oraz jakie kwoty i z jakich źródeł rząd przeznaczył na ich utrzymanie. Niestety, opozycja myślami była już na wakacjach.
Także w Brukseli słońce nieźle prażyło. Gdy tylko GUS poinformował, że w pierwszym półroczu 2016 r. odnotowano o 10 tys. więcej urodzeń niż w pierwszej połowie 2015 r., europoseł Zbigniew Kuźmiuk na swoim blogu natychmiast przypisał to programowi 500 plus. To prawda, że rządy PiS przyniosły już wiele pozytywnych zmian: ptaki radośniej śpiewają, kury niosą się znacznie lepiej, a i ludzie częściej się śmieją – ale żeby udało się skrócić ciążę do trzech miesięcy?! Tego nawet minister Radziwiłł nie potrafi! Wprawdzie moja teściowa, kobieta o dużym życiowym doświadczeniu, zwykła mawiać, że jak rodzice zdrowi, to i po trzech miesiącach od ślubu może być dziecko – ale to chyba nie ten przypadek. Gwoli sprawiedliwości, Zbigniew Kuźmiuk w dalszej części swojego wpisu przyznał, że może to nie do końca prawda, bo program funkcjonuje od niedawna, ale zaraz dodał, że przecież „zapowiadany był już w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy”. A więc wystarczyła sama zapowiedź pana prezydenta, aby rodacy (i rodaczki) masowo zajęli się prokreacją! Okazuje się, że w sporze, czy lepsze jest in vitro czy naprotechnologia – zdecydowanie wygrywa pan prezydent!
Wiele radości dostarczyła nam także nowo powołana Rada Mediów Narodowych. Sporo już w tej sprawie napisano, ale i ja mogę dorzucić pikantny szczególik. Oto podczas prac w Senacie nad ustawą o RMN obecny prezes tej Rady, a wówczas wiceminister kultury, Krzysztof Czabański krytykował dotychczasową Krajową Radę Radiofonii i Telewizji za jej upolitycznienie. Mówił, że „co roku musiała się meldować w świecie polityki (czytaj: składać sprawozdanie przed Sejmem – M. B.) i uzyskiwać aprobatę tego świata. Krótszej smyczy i większej zależności ja nie znam, a pracuję w polskich mediach od 50 lat i mogłem obserwować, jak to działa... Teraz (nasza) rada przez 6 lat będzie miała spokój z politykami”. Tak to jest. Człowiek przez 50 lat walczy o dobre (?) imię – a tu masz babo Jacek! Dziś to już nie smycz, to uzda, a do tego jeszcze bacik. Przy okazji dowiedzieliśmy się, gdzie RMN ma siedzibę – na Nowogrodzkiej. Okazję wykorzystał także prezes Kurski, informując bez owijania w bawełnę, że to dzięki niemu słupki poparcia dla PiS są wysokie, a dla Nowoczesnej i PO niskie. Trudno o bardziej jasne określenie skali upartyjnienia TVP.
Na początku roku Mateusz Morawiecki przedstawił gospodarczy plan nowego rządu. Mieścił się on na 65 slajdach i wywołał krytyczno-ironiczne komentarze. Jednak pod koniec lipca wicepremier „skierował do konsultacji społecznych” już nie propagandowe slajdy, ale spisaną na 294 (!) stronach „Strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” (SOR). Przeczytałem ją od deski do deski i powiem szczerze, że mam z panem wicepremierem kłopot. Nie wiem jeszcze, czy to genialny wizjoner, który stopniowo odkrywa swoje karty, czy też może pomysłowy Dobromir, który otrzymał szansę poeksperymentowania na całej polskiej gospodarce. Czas pokaże.
Na razie jednak zastanowiło mnie co innego. Otóż w 2012 r. rząd opracował „Strategię Rozwoju Kraju 2020”. Należy zatem przyjąć, że skoro obecna strategia ma zapewnić rozwój „odpowiedzialny”, to poprzednia była pod tym względem niezbyt odpowiedzialna.
To oczywiste, bo przecież Polska została doprowadzona do ruiny.
Dlatego z najwyższym zdumieniem odnotowałem pojawiające się co i raz w tekście SOR pochwały pod adresem poprzedniej ekipy. Jeden tylko cytat: „Dziś pozycja Polski (…) jest odmienna niż przed kryzysem finansowym 2008 r. Wówczas deficyt na rachunku obrotów bieżących wynosił 6–7 proc. PKB, obecnie został niemal zniwelowany. Polska odnotowuje mniejszy deficyt budżetowy, większe rezerwy walutowe i ich korzystniejszą relację w stosunku do krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego. Polska jest dziś o wiele bardziej stabilnym krajem. Potwierdza to pozycja polskiej waluty (…). Stabilne fundamenty polskiej gospodarki stanowią podstawę do umiarkowanie optymistycznych prognoz”.
Ciekawe, czy po „konsultacjach społecznych”, zwłaszcza z prezesem PiS, ten fragment się utrzyma. Ja w ramach konsultacji na początek zmieniłbym motto widniejące na okładce „Strategii”: „Polska będzie wielka albo nie będzie jej wcale. Józef Piłsudski”. Szkopuł w tym, że Piłsudski był wprawdzie ojcem niepodległości, ale wielkiej Polski nie zbudował. Przeciwnie – pod koniec swego życia w jakiejś mierze przyczynił się, on i jego sanacyjni koledzy, do tego, że na długie lata „nie było jej wcale”. Szczerze – nie życzę tego „Strategii”.

Źródło: Polityka

Powrót do "Publikacje" / Do góry