Na tle tych zasług rzemieślnicy mają prawo czuć się rozczarowani stosunkiem wyłonionych po 1989 r. elit politycznych do rzemiosła. Nie potrafiły one zro-zumieć, że rzemieślnik to nie tylko mały czy średni przedsiębiorca, ale także członek swoistego Klubu Dobrej Roboty, wychowawca młodzieży. Do dziś krą-ży opowieść o pewnym premierze, który wprawdzie przyjął delegację rzemieśl-ników, ale głośno się zdziwił, że jeszcze istnieją. Tymczasem polskie rzemiosło to nie tylko przeszło 120 opisanych zawodów, około milion zatrudnionych, li-cząca się organizacja i potencjał gospodarczy, ale także część kultury i tradycji narodowej. Aby jednak ten potencjał uruchomić, potrzebna jest odpowiednia polityka państwa.
Niedawno parlament dokonał istotnych zmian w ustawie o rzemiośle, które po-zwalają na odbudowę systemu kształcenia zawodowego. Związek Rzemiosła Polskiego został też włączony do Komisji Trójstronnej jako ważny związek pra-codawców. Potrzebne są jednak dalsze uregulowania ustawowe, dotyczące np. wymogów kwalifikacyjnych niezbędnych dla wykonywania niektórych zawo-dów. Państwo musi też udzielić rzemiosłu rzeczywistego wsparcia. Ktoś powie, idziemy do Europy, a czy tam w ogóle istnieje coś takiego jak rzemiosło? Otóż tak! W Niemczech rzemiosło to 6,5 mln zatrudnionych, 830 tys. firm, ponad 600 tys. uczniów rocznie i ponad 10 proc. udział w tworzeniu PKB.
Zjazd ustanowił 12 września dniem "Święta Cechów". W ten sposób polscy rzemieślnicy postanowili pokazać społeczeństwu, że istnieją, jeszcze nie zginęli. Myślę, że to cenna inicjatywa. Każdy, kto propaguje dobrą robotę powinien spotkać się z sympatią i poparciem.
Marek Borowski
Źródło: "Trybuna"
Powrót do "Publikacje" / Do góry