Drążmy dalej. Jak trzeba, departament kierowany przez Julię P. potrafi się sprężyć. Absurdalny wyrok, stwierdzający, że orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie muszą być przez rząd wykonywane, zapadł już po 17 tygodniach. Na inny, równie kuriozalny, bo unieważniający wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, DOPR-owi wystarczyły tylko 22 tygodnie. Ale na decyzję w sprawie odebranych emerytur funkcjonariusze czekają już 4,5 roku i do wyborów chyba się nie doczekają. Jeszcze dłużej, bo 6 (!) lat, czekają partie polityczne, którym za drobne błędy w sprawozdaniach Państwowa Komisja Wyborcza odebrała subwencje. Partie te zaskarżyły tę decyzję do Sądu Najwyższego, a ten w 2016 r. zawiesił postępowanie i zadał Trybunałowi Przyłębskiej pytanie o zgodność tych przepisów z konstytucją. Problem ten najwyraźniej przerósł możliwości intelektualne pracowników DOPR-u, bo do dziś milczą jak grób.
Paradoksalnie w obu tych przypadkach dobrze się stało. W kwestii emerytur, przy braku wyroku TK, sądy coraz częściej samodzielnie stwierdzają niezgodność ustawy z konstytucją i przywracają poszkodowanym funkcjonariuszom poprzednie emerytury, nakazując także wypłatę stosownego wyrównania. Co się natomiast tyczy subwencji, to zostały one partiom wypłacone, bo bez wyroku SN nie można było wstrzymać ich wypłat.
Konkluzje z tej analizy są oczywiste, a zarazem przygnębiające. Trybunał w obecnej postaci nie tylko kompletnie utracił przymiot niezależności, ale także: - jest organem próżniaczym, marnującym pieniądze podatników, gdy wydaje wyroki, to na ogół szkodzą one Polsce (patrz: wyroki w sprawach TSUE i ETPCz) lub obywatelom (zakaz aborcji), najlepiej, gdy powstrzymuje się od wyrokowania, gdyż wtedy oceny zgodności z konstytucją dokonują sądy powszechne, na ogół ciągle jeszcze niezależne, a na pewno znacznie bardziej kompetentne od pani Przyłębskiej, Piotrowicza et consortes.
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czy cokolwiek da się z tym potworkiem zrobić po wyborach, gdy - miejmy nadzieję - powstaną warunki do naprawy państwa (oczywiście poza wymianą trzech „sędziów" dublerów). Odpowiem krótko: da się, ale nie uważam, że sposób naprawy należy dziś omawiać szczegółowo i publicznie. Powiem tylko, że aby zgodnie z prawem być wybranym do TK, trzeba: 1. nie należeć do partii politycznej, 2. być nieskazitelnego charakteru, 3. wyróżniać się wiedzą prawniczą. Wystarczy sprawdzić, czy wszyscy obecni członkowie Trybunału spełniali w momencie wyboru te warunki. Spełniali?
Źródło: Polityka nr 29 (3372)
Powrót do "Publikacje" / Do góry | | | |
|