Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 09.03.05 / Powrót

Widmo lustracji
Dział: Różności

Trawestując klasyków: widmo krąży po Polsce - widmo lustracji. Przybiera ono różne postaci. Ostatnio wcieliło się w Bronisława Wildsteina, dziennikarza "Rzeczpospolitej" (już byłego, bo kierownictwo redakcji postanowiło się z nim rozstać), za sprawą wyniesionej przez niego z Instytutu Pamięci Narodowej listy nazwisk. Lista ma wiele mutacji. W pierwotnej wersji było na niej 240 tys. nazwisk, ale ponieważ krąży w internecie, więc zdarza się, że zostaje - przed posłaniem dalej - co nieco uszczuplona lub wzbogacona.
Spis ma charakter inwentarzowy. Przed wykradzeniem go z IPN (bo to jednak była kradzież), był tylko indeksem, który ułatwiał pracownikom IPN oraz naukowcom i dziennikarzom korzystającym z przepastnych zbiorów Instytutu, (osławionych "teczek") znalezienie interesujących ich informacji. Po upublicznieniu - awansował. Stał się w opinii społecznej jedyną "wykładnią prawdy", listą agentów UB i SB, chociaż obok nazwisk agentów są w nim również nazwiska ich ofiar oraz kandydatów na agentów, których nie udało się złamać. Są także nazwiska osób, które z racji swego zawodu, albo działalności były w kręgu zainteresowania służb specjalnych.
Nie wiadomo jednak, kto jest kim. Nie ma też - poza imieniem i nazwiskiem - żadnych danych pozwalających zidentyfikować konkretną osobę. W rezultacie, nikt w Polsce nie może mieć pewności, że imię i nazwisko, które do tej pory z dumą nosił albo nazwiska jego krewnych, znajomych i przyjaciół, nie widnieją na tej liście lub nie zostaną do niej w jakimś momencie dopisane skazując ich nosicieli na przykrości, a nawet infamię.
Fanów Bronisława Wildsteina i jego listy takie "szczegóły" jednak nie interesują. Jesteś na liście - jesteś winny. Musisz się wycofać z życia publicznego, jeśli w nim nieopatrznie uczestniczysz, musisz znosić niewybredne szykany otoczenia i nie ma od tego odwołania. Gdzie drwa robią, tam wióry lecą. Filozofia jest taka, że lepiej napiętnować stu niewinnych niż przepuścić jednemu winnemu.
Nie namawiam do walki z widmem lustracji, bo ono wcześniej czy później powróci, czy zostanie przywołane. Tak dalej jednak być nie może. Dzika lustracja, z jaką mamy obecnie do czynienia, pociąga za sobą zbyt wiele krzywdy ludzkiej. Czyni też spustoszenia w układach społecznych. Ludzie, którzy do tej pory sobie ufali, współpracowali ze sobą, nagle patrzą na siebie podejrzliwie, a nawet stają się wrogami. Namawiam więc, by ucieleśnić widmo w cywilizowanym kształcie.
Po pierwsze, IPN powinna pilnie uruchomić stronę internetową, na której zamieszczono by dane osób, które: 1.wystąpiły o stwierdzenie przypadkowej zbieżności imienia i nazwiska z osobą umieszczoną na liście i przypadkowość ta została potwierdzona; 2. znalazły się na liście, ale otrzymały status pokrzywdzonego; 3. zostały oczyszczone przez Sąd Lustracyjny; 4. ich akta zostały przeanalizowane przez Rzecznika Interesu Publicznego, a ten nie znalazł podstaw do skierowania sprawy do Sądu Lustracyjnego; 5. wprawdzie występują na liście katalogowej IPN, ale nie ma żadnych materiałów, które wskazywałyby na ich współpracę z tajnymi służbami PRL. Dzięki temu osoby niesłusznie pomawiane i oskarżane będą mogły odsyłać swoich prześladowców do internetu, a tym, którzy nie zaprzestaną pomówień - wytaczać sprawę sądową.
Po drugie, osobom, którym IPN odmawia przyznania statusu pokrzywdzonego, musi być zapewniona możliwość zwrócenia się do sądu o przeprowadzenie postępowania lustracyjnego.
Takie ucywilizowanie lustracji oznacza wzrost obciążenia pracą sądów i IPN, ponieważ należy się spodziewać, iż wiele osób będzie się domagało wyjaśnień lub sądowego oczyszczenia. W tej sytuacji nie powinno się rozszerzać kręgu lustrowanych, wymagałoby to bowiem dodatkowych nakładów na zwiększenie mocy przerobowej IPN i sądów, a pieniędzy potrzebujemy na co innego - choćby stypendia dla młodzieży uczącej się. Najpierw trzeba się uporać z ofiarami listy Wildsteina. Skutki nieodpowiedzialnego czynu osób, które ujawniły listę katalogową IPN muszą być jak najszybciej zniwelowane. Nie wolno tolerować sytuacji, gdy dla doraźnych celów politycznych narusza się dobra osobiste tysięcy ludzi, którzy na dodatek nie mogą szybko oczyścić się z zarzutów.

Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI

Powrót do "Publikacje" / Do góry