Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 29.04.05 / Powrót

Razem przeciw korupcji
Dział: O polityce i politykach

Polska wymaga naprawy. Wszyscy się tu zgadzamy i powtarzamy to od lat. Politycy obecnej opozycji twierdzą, że wszystko się zmieni, kiedy wygrają wybory. Dają więc do zrozumienia, że mają gotowe recepty na likwidację najważniejszych problemów państwa. Powtarzają to od miesięcy, więc nikt już nie jest szczególnie zainteresowany analizą tych propozycji - a to przecież one przesądzą, czy naprawa będzie w ogóle możliwa, czy też przeżyjemy kolejną farsę zakończoną kolejnym rozczarowaniem.

Największym problemem Polski jest dziś korupcja. Bez jej radykalnego ograniczenia państwo będzie się sypać jak przerdzewiała konstrukcja, a frustracja i gorycz społeczeństwa w końcu wystąpi z brzegów. Tymczasem żaden z naszych rządów nie podjął się zadania radykalnego ograniczenia korupcji.

Istnieje ogromne ryzyko, że po wyborach rozpoczną się międzypartyjne targi o wybór lekarstwa na korupcję i sposób jego użycia. Likwidacja korupcji jednak to nie wybór systemu podatkowego czy systemu robót publicznych. Doświadczenia wielu państw pokazały, jakie rozwiązania się sprawdzają, a jakie nie. Tu nie ma miejsca na preferencje ideologiczne jak choćby w przypadku podatków.

Organizacje międzynarodowe zajmujące się problemem korupcji przygotowały setki opracowań, z których trzeba tylko skorzystać. Nie stać nas na eksperymenty, które mogą się okazać zbyt kosztowne i niszczące dla relacji obywatele - państwo.

Walczyć po partyjniacku...

Najgłośniej o walce z korupcją mówi Prawo i Sprawiedliwość. Przeanalizowałem propozycje tej partii. Ogarnął mnie mocny niepokój i uczucie dejá vu.

Cóż bowiem proponuje PiS? Chce utworzenia urzędu antykorupcyjnego. Biorąc pod uwagę rozległość i głębokość korupcji w Polsce, jest to propozycja do zaakceptowania. Jedyny problem w tym, że niewiele więcej o tej instytucji wiadomo - a ma to być główny urząd zajmujący się zwalczaniem korupcji w Polsce. Rozumiem, że bracia Kaczyńscy mówią wyborcom: zaufajcie nam, że dobrze ten urząd zbudujemy. Brak szczegółów oznacza, że szef tego urzędu - tak jak wszystkich innych - będzie powoływany przez premiera.

Nawet jeśli zawierzymy liderom PiS, to pozostaje pytanie o jego zależność od bieżącej polityki. I tu zaskoczenie! Urząd ma być - zgodnie z deklaracją posła PiS Mariusza Kamińskiego - obsadzony ludźmi z otoczenia prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego.

Innymi słowy, PiS proponuje nam urząd, który będzie wypełniony ludźmi o jasnych poglądach politycznych, a przez to ściśle dyspozycyjny wobec partii rządzącej. Upartyjnienie, tym razem w kolorach PiS.

Jedno z kluczowych zaleceń wynikających z doświadczeń międzynarodowych jest jasne - by agencja antykorupcyjna odniosła sukces, musi być odseparowana od bieżącej polityki. Zatem propozycja PiS nie jest żadnym novum, lecz kolejnym urzędem działającym na zasadach partyjniactwa.

O propozycjach antykorupcyjnych PO nie można powiedzieć nic złego. W ogóle niczego nie można powiedzieć, bo na razie nie zostały przedstawione. Wiemy tylko, że PO chce walczyć z korupcją. Mam nadzieję, że nie samymi słowami.

...czy ponad podziałami?

SDPL przedstawiła w swoim "Programie Nowej Lewicy" wiele propozycji antykorupcyjnych, w tym także propozycję podobną do PiS-owskiej - utworzenia Niezależnej Agencji Antykorupcyjnej. Jak jednak wiadomo, gdy dwóch mówi to samo, nie zawsze chodzi o to samo.

W naszej koncepcji nadrzędną zasadą ma być niezależność agencji od polityków. Jej struktura ma czerpać wzorce z rozwiązań sprawdzonych w innych państwach. Oprócz walki z korupcją - z częstym wykorzystywaniem metod operacyjnych - agencja powinna zajmować się również edukacją antykorupcyjną, począwszy od szkoły podstawowej, oraz prewencją (szkolenie urzędników, udział w większych przetargach).

Upartyjnienie agencji może przekształcić ją w niebezpieczny instrument walki politycznej. Dlatego najważniejsze dla mojej partii jest odseparowanie agencji od polityki - dokładnie odwrotnie niż chce PiS. Służyć temu ma sposób wyboru szefa agencji dokonywany na wniosek prezydenta RP większością trzech piątych ustawowej liczby głosów w Sejmie. Taka większość zakłada konieczność porozumienia ponadpartyjnego, co daje nadzieję na wybór osoby godnej i niezależnej.

Czy to realne? Ależ tak! Dla wyboru Leona Kieresa potrzebne było porozumienie koalicji z opozycją. Kieres zanotował wprawdzie wpadkę z listą Wildsteina, ale pod względem politycznym jest "czysty". Żadna partia nie zarzuca mu podejmowania działań motywowanych politycznie.

Korupcja jest problemem ponadpartyjnym i żadna partia samodzielnie go nie rozwiąże. Jeżeli po wyborach walka z korupcją stanie się przedmiotem targów, szansa na skuteczne rozwiązanie tego problemu drastycznie się zmniejszy. Dlatego proponuję, żeby odpowiedzialne partie stworzyły ponadpartyjną koalicję antykorupcyjną i wypracowały wspólny plan walki z korupcją - gotowy do wdrożenia po wyborach. Decyzja taka wymaga odwagi i silnego poczucia racji stanu, gdyż wyłącza tym samym walkę z korupcją z walki wyborczej między partiami. Ale też wysyła się sygnał, że politycy w sprawach ważnych mogą współpracować.

Aby uniknąć egoizmów partyjnych, do prac takiej koalicji powinni być włączeni przedstawiciele organizacji międzynarodowych i społecznych. Warunkiem brzegowym udziału partii w owej koalicji byłaby zgoda na zasadę nadrzędną - uniezależnienie agencji od polityków.

Konieczne byłoby także włączenie do realizacji tego wielkiego zadania organizacji pozarządowych, zarówno już istniejących, jak i nowo utworzonych tzw. watchdog organisations (na polski użytek proponuję nazwać je "patrzące na ręce").

Składając tę propozycję, nie mam złudzeń, że polscy politycy ochoczo przystąpią do takiej koalicji. Choć z drugiej strony - podobna agencja wypleniła korupcję w Hongkongu, gdzie tradycja bakszyszu liczy sobie tysiące lat, a początek walki z łapownictwem był dużo gorszy niż u nas. Wielu Polakom wydaje się, że gorzej niż u nas być nie może. Otóż informuję, że może.

Warto zatem podjąć wysiłek, stawka bowiem jest wielka. Wyborcy przekonają się, którzy politycy tylko mówią o walce z korupcją, a którzy rzeczywiście chcą ją likwidować.

Propozycję ponadpartyjnej koalicji antykorupcyjnej złożyłem publicznie 19 marca w Gdańsku. Do dziś czekam na odpowiedź. Czy nadejdzie?

Marek Borowski

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Powrót do "Publikacje" / Do góry