Barack Obama uzasadniając rezygnację z tarczy potwierdził to, co dla części polityków i komentatorów, w tym niżej podpisanego, było jasne od samego początku: argument o zagrożeniu Stanów Zjednoczonych przez Iran, którym szermował prezydent Bush, był fikcyjny. Iran nie ma i jeszcze długo nie będzie miał rakiet balistycznych, które mogłyby dolecieć do terytorium USA.
Moim zdaniem, tarcza miała nie tyle chronić Europę i USA przed atakiem irańskim, ile ubezpieczać ewentualną wojskową interwencję Stanów Zjednoczonych w Iranie, tak bowiem prezydent Bush wyobrażał sobie rozwiązywanie konfliktów światowych. Najpierw strzelał, a dopiero potem chciał rozmawiać. Była to, jak pokazał przykład Iraku, polityka bardzo szkodliwa, niebezpieczna i w dodatku nieskuteczna, a Polska godząc się na tarczę byłaby za nią współodpowiedzialna.
Można się było nie zgadzać z takim rozumowaniem i rząd Donalda Tuska się nie zgadzał, nie było jednak powodu spieszyć się z podpisywaniem umowy. Wiadomo było, że epoka Busha dobiega końca, a nowy gospodarz Białego Domu może mieć zupełnie inny pomysł na bezpieczeństwo globalne. Należało więc zawiesić negocjacje do czasu wyborów w USA, o co apelowała część opozycji. Niestety, Platforma Obywatelska postanowiła prześcignąć PiS.
Przy okazji podpisania umowy o budowie tarczy obejrzeliśmy żenujący pokaz polskiego prowincjonalizmu. Premier Tusk mówił o „prawdziwym przełomie” jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa Polski i bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, „wielkiej radości” i „historycznej chwili”. Przez wszystkie przypadki odmieniał też „partnerstwo strategiczne z USA”. Condoleezza Rice musiała dobrze się bawić.
Mit o szczególnych stosunkach i strategicznym partnerstwie Polski z USA, który właśnie prysł, podtrzymywali wspólnie PiS i PO. Przestrzegałem przed podbijaniem tego bębenka m.in. podczas dyskusji sejmowej na temat polskiej polityki zagranicznej. Strategiczne partnerstwo Amerykanie mogą utrzymywać z krajami, w których mają strategiczne interesy, a mają je w Chinach, Rosji, na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie. Polska jest nieprzydatna do ich realizacji. Jedyna rola, jaką mogłaby odegrać, to bycie przedmurzem w przypadku, gdyby USA chciały prowadzić agresywną politykę wobec Rosji na co na szczęście się nie zanosi. Barack Obama postawił na dialog i porozumienie. Nie Polska, nie Czechy, czy inny kraj naszego regionu, ale Unia Europejska może być strategicznym partnerem USA i zresztą Amerykanie bardzo na to partnerstwo liczą, m.in. w polityce wobec Chin.
Dlatego nie mówmy o zmarnowanych szansach i nie próbujmy zrekompensować tarczy walką o "Patrioty", bo to z punktu widzenia bezpieczeństwa bez znaczenia, a kosztować będzie miliardy. Wróćmy do normalnych, przyjacielskich, ale nie strategicznych stosunków z USA, których tak naprawdę nigdy nie mieliśmy. Nie piszmy też więcej listów do Baracka Obamy. Piszmy program dla silnej Unii Europejskiej i umacniajmy w niej swoją pozycję, bo silna Unia z silną Polską, a nie tarcza amerykańska leży w naszym rzeczywistym interesie.
Przyjmijmy też wreszcie do wiadomości, że Polska nie jest pępkiem świata.
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 23 września 2009
.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry