Moim zdaniem, zadaniem komisji powinno być ustalenie, czy w sprawie automatów hazardowych politycy różnych partii usiłowali wpłynąć na proces legislacyjny lub stosowanie prawa w interesie poszczególnych osób. Dalej, czy robili to w sposób zakulisowy czy jawny. Następnie, jaki skutek ten „wpływ” mógł mieć lub miał dla interesów państwa i obywateli, a także, czy działania te były w jakikolwiek sposób motywowane lub rekompensowane korzyściami materialnymi. Powinna też zbadać, sprawę prawdziwego czy rzekomego „przecieku” dotyczącego działań CBA.
Wiele było już wiadomo zanim komisja została powołana, więc „odkrywanie” tego i uporczywe „wałkowanie” nie posuwa śledztwa naprzód. Wiadomo było np., że projekt przewidujący nałożenie na wszystkie rodzaje hazardu dodatkowej 10% dopłaty z przeznaczeniem na inwestycje związane z EURO 2012 nie wyszedł z rządu ani za czasów PiS, ani PO. Wiadomo było, że za czasów PO blokowali go Chlebowski (niejawnie) oraz Drzewiecki i Szejnfeld (jawnie i w ramach procedury uzgadniania), a wcześniej jacyś politycy PiS (którzy?).
Mariusz Kamiński i opozycja podnoszą, że blokowanie było szkodliwe dla budżetu państwa, który z dopłat miał uzyskać 460 mln zł, ale dopłaty mogły być łatwo wprowadzone tylko w totolotku, ze sporymi trudnościami w kasynach, a w przypadku automatów było to technicznie niemożliwe bez przeróbek, za które budżet musiałby zapłacić. Zatem za blokowaniem projektu w tej postaci mogły stać racjonalne przesłanki. Ale mógł też zakulisowy lobbing kolegów partyjnych bądź prywatne kontakty z przedsiębiorcami branży hazardowej i to komisja powinna wyjaśnić.
O tym, że podsłuchane rozmowy Sobiesiaka z Chlebowskim z 20 lipca i 25 sierpnia 2008 r. nie dotyczyły dopłat, ale zezwolenia na otwarcie salonu automatów w Warszawie, czyli prywatnego interesu Sobiesiaka, też wcześniej wiedzieliśmy, a niektórzy potraktowali to jak news.
W sumie - pomijając aspekt rozrywkowy - efekty prac komisji hazardowej są mizerne. Afera hazardowa kurczy się do kolesiowskiej, która też jest naganna i źle świadczy o Platformie Obywatelskiej, ale w rozumieniu prawa nie jest jeszcze przestępstwem. Takich afer można by wyciągnąć więcej.
Szkoda, że w uchwale powołującej komisję nie znalazł się zapis, że powinna ona też zbadać skuteczność nadzoru nad przestrzeganiem przepisów dotyczących automatów. Taką poprawkę złożyłem, ale nie została przyjęta. Tymczasem ogromny wzrost liczby tych urządzeń i całe późniejsze zło miało korzenie w jawnym, bezczelnym łamaniu prawa, które przewidywało m.in. że poza salonami gier automaty będą oferowały tylko niskie wygrane, będą niedozwolone dla młodzieży i ustawiane wyłącznie w punktach usługowych, nie więcej jak trzy w jednym punkcie. Wyjaśnienie, kto w kolejnych rządach był odpowiedzialny za nadzór nad tym rynkiem oraz czy zaniedbania nie były spowodowane nielegalnymi zabiegami bossów hazardowych powinno być zatem pierwszoplanowym zadaniem komisji. Ani koalicji, ani opozycji nie zależy jednak na ujawnieniu tych faktów, bo i PO, i PiS, i SLD miały swój udział w niekontrolowanym i patologicznym rozroście rynku automatów hazardowych w Polsce.
W tym stanie rzeczy trudno czekiwać, by komisja do czegoś doszła. Prawdopodobnie jedynym rezultatem jej prac będzie obiad Zbigniewa Chlebowskiego z Beatą Kempą w „Pędzącym Króliku” oraz wykreowanie się Bartosza Arłukowicza na gwiazdę (choć i ten „gwiazdor” skompromitował się , omawiając poza komisją z Anitą Błochowiak sprawy, które będą przedmiotem przesłuchania jej jako świadka) .
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 27 stycznia 2010
Powrót do "Wiadomości" / Do góry