Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 15.06.10, 21:25 / Powrót

Gry i zabawy wyborcze

Niewiele jest w naszym państwie stanowisk, z którymi łączy się tak wielka odpowiedzialność, jak ze stanowiskiem prezesa NBP. Nic więc dziwnego, że jego powoływanie wywołuje w Sejmie wiele emocji. W sytuacji jednak, gdy kandydat ma wyjątkowo dobre kwalifikacje, których w dodatku prawie nikt nie podważa, popiera go 80-90% posłów, decyzja wydaje się oczywista. Tymczasem mało brakowało, by chwalony powszechnie kandydat, naprawdę – trudno o lepszego, lepiej przygotowanego, przepadł w głosowaniu - pisze Marek Borowski w TEMI .
Na szczęście tak się nie stało. W świat nie poszedł sygnał, że Polacy lekko oszaleli. Prof. Marek Belka został szefem NBP. To, co się wcześniej działo w Sejmie i jego okolicach, zakrawało jednak na groteskę. A wszystko z powodu gier i zabaw wyborczych.
Zgodnie z konstytucją, prezes NBP jest powoływany przez Sejm na wniosek prezydenta. Czy taki wniosek powinna składać osoba tylko wykonująca obowiązki prezydenta, można dyskutować, ale z prawnego punktu widzenia jest to możliwe. Bronisław Komorowski uznał, że w niepewnej sytuacji finansowej na świecie nie ma na co czekać i wysunął kandydaturę Marka Belki. SDPL już następnego dnia wydała oświadczenie aprobujące tę decyzję – nie dość, że kandydat kompetentny, gwarantujący prawidłowe funkcjonowanie NBP z korzyścią dla państwa i społeczeństwa, to w dodatku kojarzony z szeroko rozumianą lewicą. W tym oświadczeniu zwróciliśmy się także do wszystkich partii o to, aby wzniosły się ponad wszelkie podziały, zwłaszcza że chodzi o stanowisko co do zasady apolityczne, i aby po prostu tę kandydaturę poparły. Niestety, kilka ugrupowań, w tym także SLD, zaczęło w gorączce przedwyborczej zadawać sobie pytanie, czy poparcie tego kandydata im się opłaci. Pytanie, czy opłaci się Polsce, jakoś nie przyszło im na myśl.
Gorączka przedwyborcza ujawniła się również w Sejmie. W rezultacie PiS, choć ustami posłanki Beaty Szydło doceniło kompetencje Marka Belki, zagłosowało przeciw niemu z uzasadnieniem, że nowy szef NBP powinien zostać wybrany po wyborach prezydenckich. Głosy posłów SLD ważyły się do ostatniej chwili, połowa klubu była za Belką, połowa, na czele z Grzegorzem Napieralskim przeciw, ale w końcu tego ostatniego udało się przekonać i zagłosowali za. Z najwyższym zdumieniem przy tym słuchałem, jak poseł Wikiński, który prezentował stanowisko klubu, wynosił pod niebiosa zalety kandydata, choć tuż po jego zgłoszeniu powiedział, że na zdrajcę lewicy głosować nie będzie. Najbardziej jednak zaskoczyła wszystkich postawa koalicyjnego PSL, które zagłosowało przeciw. Waldemar Pawlak sprytnie dowodził, że Belka się nie podoba ludowcom, bo jest liberalnym monetarystą, ale tak naprawdę chodziło o to, że kandydatura nie była z nimi konsultowana. Był to jednak argument zbyt miałki, poza tym stawiałby PSL w niekorzystnym świetle jako partnera, z którym niekoniecznie trzeba się liczyć. A Belka nie jest ani monetarystą, bo ten walczy przede wszystkim z inflacją nawet kosztem spadku produkcji i wzrostu bezrobocia, ani liberałem. Będąc premierem a także wcześniej krytycznie oceniał RPP, gdy zbyt ostro podwyższała ona stopy procentowe. No i wprowadził tzw. podatek Belki, czego żaden liberał by nie zrobił.
W sumie Komorowski wykonał bardzo zręczny ruch wysuwając kandydaturę Belki, a pozostałe partie się zupełnie pogubiły. Można było przecież ten ruch marszałka osłabić, a nawet wyciągnąć z niego korzyści dla siebie. Należało wyrazić wątpliwości co do jego zgodności z duchem konstytucji i niepokój, że jako ewentualny prezydent Bronisław Komorowski też nie będzie szukał porozumienia i kompromisu, choć to obiecuje. Potem jednak, w najlepiej pojętym interesie państwa posłowie powinni wznieść się ponad podziałami i zagłosować za, skoro kandydat nie budził zastrzeżeń, a NBP przecież prezesa potrzebuje. SLD też miało szansę rozegrać to dobrze politycznie mówiąc, że PO widać nie ma fachowców, skoro sięga po naszych, czyli warto na SLD i jego kandydata na prezydenta głosować.
Dyskutowanie nad trybem wyboru prezesa NBP nie miało natomiast większego sensu, a motywy, którymi kierowały się partie w ostatecznym głosowaniu, czyli pytanie, czy nam się opłaci poprzeć Belkę, pokazały, jak niska jest czasem ranga decyzji politycznych Sejmu.

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 16 czerwca 2010

Powrót do "Wiadomości" / Do góry