Dominika Wielowieyska: Na kogo pan zagłosuje w II turze wyborów prezydenckich?
Marek Borowski: Na Bronisława Komorowskiego.
Co te wyniki wyborów oznaczają dla poszczególnych ugrupowań politycznych? I jakie można formułować prognozy dla II tury?
- Trudno wyciągać daleko idące wnioski, bo w chwili gdy rozmawiamy mamy sporą różnicę między badaniami dwóch znaczących ośrodków badawczych, które prognozują wyniki wyborów. W przypadku notowań Komorowskiego różnica wynosi ok. 5 punktów proc. Nie wiemy, czy dystans między Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim wynosi kilka, czy kilkanaście procent. Jedno jest pewne: Grzegorz Napieralski otrzymał dobry wynik i trzeba to docenić.
Co sprawiło, że Napieralski odniósł sukces?
- Okazało się, że spór między PiS-em a PO miał swoje apogeum w 2007 r. i dziś poważnie osłabł. Wcześniej wielu ludzi lewicy głosowało na Platformę, by powstrzymać PiS. Teraz ta polaryzacja jest słabsza także dlatego, że Jarosław Kaczyński zmienił ton i już nie straszy lewicy, jak to bywało wcześniej. Zagrożeniem dla SLD był też Andrzej Olechowski, ale on jednak nie potrafił sformułować jasnego programu. A Napieralski prowadził dynamiczną kampanię i - co ważne - była ona bardzo dobrze prezentowana w TVP, gdzie SLD ma wpływy. Wynik wyborów pokazuje spory potencjał lewicy, ale pytanie, co Napieralski z tym potencjałem zrobi.
A co powinien zrobić?
- Jeśli SLD chce odbudować swoją pozycję i zostać pierwszoligowym graczem z poparciem ponad 20 proc. wyborców, nie może zamykać się na inne środowiska. Musi być partią, w której istnieją różne skrzydła: i liberalne, i radykalnie lewicowe. Musi być ugrupowaniem szerokim, jak PiS czy PO, w których współistnieją rozmaite frakcje. Bez otwarcia się na różne poglądy szanse na poważny sukces są niewielkie.
"Gazeta Wyborcza" - 21 czerwca 2010
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|