Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 10.11.10, 12:06 / Powrót

Odgrzewany kotlet

Do dalszych prac w Sejmie trafił przygotowany przez PO projekt zmian w konstytucji. Zajmie się tym komisja nadzwyczajna na czele z Jarosławem Gowinem, w której mam zaszczyt zasiadać - pisze Marek Borowski w Galicyjskim Tygodniku Informacyjnym TEMI.
Projekt został zgłoszony na początku roku, w innych okolicznościach politycznych i obecnie jest trochę jak odgrzewany kotlet. Zawiera szereg populistycznych i koniunkturalnych pomysłów, jak np. ograniczenie liczby posłów (z 460 do 300) i senatorów (ze 100 do 48), wprowadzenie 1-mandatowych okręgów wyborczych, zniesienie immunitetu parlamentarnego, zmniejszenie roli prezydenta m.in. przez osłabienie jego weta. Niektóre propozycje są słuszne, ale mało ważne, nad częścią można podyskutować. Brakuje natomiast zmian dotyczących relacji Polski z Unią Europejską oraz związanych z wejściem do strefy euro.
Informując o projekcie, pos. Gowin stwierdził, że chodzi o stworzenie konstytucji na miarę XXI w. Brzmi to bardzo zobowiązująco, tyle że moim zdaniem obecna konstytucja już jest na miarę XXI w. Po 13 latach od jej uchwalenia oczywiście można jej się przyglądać i dokonywać zmian. I chociaż czuję się trochę jak ojciec patrzący na swoje dziecko, bo byłem członkiem komisji konstytucyjnej, która pracowała nad tym aktem - nie jestem bezkrytyczny wobec jej przepisów i nie zamierzam każdego bronić. Co ma jednak dać zredukowanie liczby posłów i senatorów? Oszczędności są dzisiaj w naszej gospodarce zupełnie gdzie indziej, nie jest to zatem żadna istotna sprawa, którą powinniśmy się zajmować. W dodatku chęć zmniejszenia liczby posłów kłoci się z dążeniem do wprowadzenia okręgów 1-mandatowych, ponieważ na jednego posła będzie wówczas przypadała ogromna liczba ludzi i dostęp do niego będzie utrudniony.
Wiele propozycji osłabia prezydenta. Np. prezydenckie weto byłoby odrzucane bezwzględną większością głosów, a nie - jak obecnie - większością 3/5, co miałoby, jak tłumaczą wnioskodawcy, usprawnić rządzenie przez uniemożliwienie blokowania przez prezydenta ustaw. W Niemczech, chociaż prezydentowi nie przysługuje prawo weta, to przysługuje ono Bundesratowi, izbie wyższej parlamentu, w której układ polityczny bywa przeciwny rządowi. Czy jednak ktokolwiek w Niemczech mówi, że to jest rozwiązanie ustrojowe, które blokuje rządy i psuje demokrację? Oczywiście, nie. W państwie normalnie funkcjonującym w ważnych sprawach trzeba się po prostu dogadywać, również z opozycją i w ten sposób przesądzać o ważnych, długofalowych rozwiązaniach. Dalej – projekt pozostawia wprawdzie prezydentowi prawo kierowania ustaw do Trybunału Konstytucyjnego, ale wprowadza w stosunku do trybunału bezprecedensowy nakaz wydania wyroku w ciągu 3 miesięcy(!). Jest to lekceważące potraktowanie TK, który sam określa terminy, w jakich wydaje wyroki.
Z kolei kwestia immunitetu nie nastręcza dziś żadnych problemów. Sejm jest w stanie podjąć odpowiednie decyzje w obecnej sytuacji prawnej, gdy trzeba zawiesza immunitet, nie widzę więc uzasadnienia dla jego zniesienia, tym bardziej, że nadal zdarzają się przypadki, że władza nadużywa służb czy wymiaru sprawiedliwości przeciw opozycji.
Dziwna jest też, mówiąc delikatnie, propozycja likwidacji instytucji wotum nieufności dla ministra. Rozumiem, że rząd chciałby mieć święty spokój i jeśli już, to odpowiadać zbiorowo na zarzuty opozycji, ale wotum nieufności wobec konkretnego ministra faktycznie oznacza zmuszenie do debaty na określony temat. Minister i tak się uratuje.
Niektóre zmiany, uściślające obecne przepisy, są do rozważenia. Np. doprecyzowanie zasad zastępowania prezydenta przez marszałka w sytuacji, kiedy ogłoszone zostały nowe wybory. Nie budzi moich wątpliwości wniosek, żeby kandydata na prezydenta popierało 300 tys. osób, a nie 100 tys. Uzasadnione jest też zobligowanie prezydenta do podpisania ratyfikacji umowy międzynarodowej, tyle że nie w ciągu 7 dni – musi mieć czas na ewentualne rozpatrzenie skierowania jej do Trybunału Konstytucyjnego.
W sumie to jednak za mało, by uznać projekt za warty dalszych prac, tym bardziej że – jak wynikało z debaty – trudno będzie w jakiejkolwiek sprawie uzyskać większość 2/3 głosów potrzebną do zmiany konstytucji. Nawet koalicyjne PSL jest przeciw. Zatem nie rokuję temu przedsięwzięciu powodzenia.

Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 10 listopada 2010

Powrót do "Wiadomości" / Do góry