Marek Borowski: - Wcale się nie postawił. Ocenił tylko, że reakcja rządu na raport MAK była spóźniona. Marszałek miał prawo powiedzieć, co myśli i to pokazuje, że czuje się pewnie jako „nr 2" w PO.
Ale Jarosław Kaczyński go pochwalił. „Powiedział prawdę i z tego jestem zadowolony" - mówił.
- Mimo to premier nie powinien w sprawie Smoleńska wchodzić w jakąkolwiek gierkę.
PiS może się udać obrzydzenie wyborcom PO?
- Osiągnęliby to tylko wtedy, gdyby premier nagle faktycznie zradykalizował stanowisko w sprawie poszukiwania winnych katastrofy po stronie rosyjskiej. Do tej pory trzeźwo trzymał się opinii ekspertów: wina za katastrofę w 90 proc. leży po naszej stronie, w 10 proc. po ich, tylko że oni 50 proc. materiałów nie pokazali. Gdyby premier zaczął ostrzej obarczać winą Rosjan i tak nie usatysfakcjonowałby tych, którzy już są do tego przekonani. Z kolei osoby, które do tej pory wierzyły w jego tłumaczenia - poczułyby się bardzo zaskoczone.
Ale chyba nie ma ryzyka, że nagle stałyby się zwolennikami Kaczyńskiego?
- Ciężko powiedzieć, gdzie by się zwrócili, ale z pewnością nastąpiłaby erozja elektoratu PO. Dzisiejsze poparcie, którym cieszy się premier, wynika w dużej mierze z ogólnego przekonania, że daje sobie radę, panuje nad sytuacją i nie kieruje się emocjami. Radykalizacja premiera w sprawie winy strony rosyjskiej za katastrofę, zburzyłaby ten wizerunek.
A w co gra teraz PJN?
- Oni w ogóle mają problemy z tożsamością. Wyszli z PiS, bo chcieli być bardziej racjonalni. I w efekcie mamy dwa PiS-y.
To, co robią, może być na rękę Lewicy. Po której stronie lewica stanie: PiS i PJN, czy po stronie rządu?
- Powinna stać po stronie interesu państwa, a ten wymaga, by spokojnie odczekać do końca śledztwa prokuratorskiego, a potem wyciągnąć wnioski.
METRO
2011-01-21
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|