Marek Borowski: - To nie jest jakieś wielkie zaskoczenie.
- To nie. Ale informacja o możliwości pojawienia się w Sejmie Włodzimierza Czarzastego bądź byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego zapewne pana zaskoczyła?
- Cóż, to jest demokracja, każdy, kto ma na to ochotę, może próbować się tam znaleźć... Te nazwiska nie są jednak zaskoczeniem. Panowie Czarzasty i Łapiński zawsze zdradzali inklinacje polityczne.
- Grzegorz Napieralski sięga po nich jako lider z braku ciekawszych, młodszych twarzy? Czy też byli w nowym SLD kluczowymi postaciami, ale współkierowali partią zza pleców lidera?
- Mija siedem lat, od kiedy odszedłem z SLD. A w przypadku tej partii układ sił poznaje się po tym, kto jak często bywa w siedzibie partii na Rozbrat. W czyim gabinecie, z kim rozmawia. Z doniesień medialnych i krążących opinii, nigdy niedementowanych wynika, że współpraca obu panów z Napieralskim była dość głęboka.
- Olejniczak, a później Napieralski ogłaszali odmładzanie szeregów. Dlaczego lewicy nie udaje się odmłodzić?
- Jakiekolwiek próby zdobycia elektoratu poprzez ogłoszenie odejścia starych twarzy są z góry skazane na niepowodzenie. Trzeba łączyć doświadczenie z pozytywnym dorobkiem politycznym i dobrą opinią w społeczeństwie. I do tego dołączać młodych, którzy będą się uczyć.
- Powiedzmy, że dzwoni do pana Grzegorz Napieralski i chce, żeby uczyli się też od pana. Proponuje start z list SLD. Przyjąłby pan?
- Obecna polityka Sojuszu, a właściwie jej brak, a do tego wiele koncepcji, także koalicyjnych, nie podoba mi się. I nie byłbym zainteresowany.
- Ma pan za złe tym, którzy kiedyś poszli za panem, że jednak się zainteresowali? Bartosz Arłukowicz bądź Marek Balicki zapewne wejdą do Sejmu.
- Za złe mam ludziom tylko postępki nielojalne, podstępne i nieuczciwe. A to jest tylko wybór polityczny Nasze drogi się rozeszły, ale takie jest życie. Pytanie, czy w tych nowych związkach Arłukowicz i Balicki będą naprawdę szczęśliwi.
- A nie będą? Przez siedem lat w SLD nic się nie zmieniło?
- Długo by mówić. Od nowoczesnej formacji lewicowej należałoby oczekiwać stabilnego, długofalowego programu. Także programu reform. Bycia opozycją, która nie poprzestaje na krytykowaniu rzeczywistości. Opozycją rozumiejącą rację stanu i interes państwa, która umie wyzbyć się gier partyjnych. Lewica nie powinna też wchodzić w pewne koalicje z przyczyn zasadniczych. Mówię tu oczywiście o koalicji z PiS. Z wypowiedzi obecnych liderów SLD taka gwarancja nie wynika.
- Pan zapowiadał stworzenie lepszej jakościowo lewicy. Komentatorzy byli panu przychylni, ale wyborcy zwrócili się jednak w stronę SLD. I dziś ponownie zwrócą się ku Czarzastemu i Łapińskiemu, a nie ku panu. Dlaczego?
- To starcie było ostre. Po podziale na lewicy wyborcy byli dość zdezorientowani. Zasadniczą rolę odegrały jednak dwa czynniki. Po pierwsze, SdPl nie miało środków finansowych, jakimi dysponował Sojusz. Po drugie, Aleksander Kwaśniewski zdecydował się poprzeć SLD, a nie nas. Myślę, że teraz tego żałuje.
Rozmawiał Mirosław Skowron
"Super Express" - 10 lutego 2011
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|