Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 30.03.11, 17:44 / Powrót

Rozmowa z Markiem Borowskim w "Gazecie Wyborczej"

AGNIESZKA KUBLIK, "Gazeta Wyborcza": SLD na stacji benzynowej zapowiada złożenie wniosku o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego. Pan by poparł taki wniosek?
MAREK BOROWSKI: -Rozumiem,że jakby się udało odwołać ministra finansów, to ceny benzyny by spadły niezwłocznie. Ironizuję trochę, ale to jest typowa zadyma polityczna, w której chodzi o to, żeby się pokazać.
Ja nie znam przekonujących argumentów, żeby odwoływać dzisiaj ministra finansów. Oczywiście to nie znaczy, że jest to idealny minister.
Teraz Grzegorz Napieralski chce odwołać ministra finansów, a w piątek cały klub SLD w glosowaniu nad zmianami w OFE - projekcie firmowanym przez tegoż ministra - wstrzymał się od głosu. To Sojusz jest za czy przeciw Rostowskiemu?
- To są przykłady niekonsekwencji Sojuszu. Ja mam staromodny sposób patrzenia na politykę. Polega na rym, że oczekuję od każdej partii - także własnej, ale i od innych-żeby się zachowywała poważnie. Zachowanie poważne oznacza, że partia nie lawiruje, nie zmienia frontu, nie wprowadza w błąd wyborców swoim zachowaniem, tylko jest konsekwentna. W Sojuszu tego nie widzę.
Ale prowadzi mnie pani tutaj na taką ścieżkę, na którą nie chciałbym wchodzić. Bo sam jestem człowiekiem lewicy i - powiedzmy sobie - w pewnym sporze z SLD. Nie chcę się skupiać na krytyce kolegów.
A na analizie?
- Możemy na analizie. Więc w sprawie OFE, tak jak w wielu innych sprawach, trzeba sobie powiedzieć, co jest naprawdę istotą projektu. Jeżeli ta istota jest słuszna, zasadna zdaniem partii, to nie można z tego robić kija na nikogo. I nie można nagle odwracać kota ogonem. Pamiętam pierwsze wystąpienia Anny Bańkowskiej, która zresztą jedyna w klubie SLD zna się na tych sprawach. Mówiła, że to są propozycje idące w dobrym kierunku, właściwie słuszne itd. Ale widocznie potem ktoś powiedział, że musimy jakoś to rozegrać, wygrać jakieś punkty dla siebie. I zaczęło się takie kunktatorstwo.
Bardzo przepraszam, to jest lewica, która zaakceptowałaby działania, które w efekcie prowadzą do zwiększania się zadłużenia państwa, obcinania wydatków na różne ważne cele społeczne. A jeśli tak, to dlaczego się nazywa lewicą?
Po co dzisiaj lewicowy wyborca miałby głosować na SLD? Silne SLD w Sejmie może oznaczać koalicję rządową z PO, czyli przedłużenie rządów prawicowo-liberalnej Platformy.
- Proszę mnie zwolnić z odpowiedzi na to pytanie.
Trudne?
- Lewicowy wyborca będzie musiał to rozważyć we własnym sumieniu, także obserwując te różnego rodzaju meandry, które tutaj mają miejsce. A także biorąc pod uwagę to, czy SLD ma program i czy rzeczywiście będzie w stanie wiarygodnie go realizować? Czy to jest tylko papier, czy faktycznie będzie to przedmiotem jakichś bardzo poważnych zabiegów. Wiele dotychczasowych działań pokazywało, że niekoniecznie.
Profesor Leszek Balcerowicz, który zmiany w OFE nazywa antyreformą, wyliczył, że w latach 2007-10 deficyt finansów publicznych w Polsce wzrósł o 6 proc. PKB, a wzrost opłat do OFE przyczynił się do tego w zaledwie 1/30.
- Zgadza się, bo np. obniżono składkę rentową bez obniżania wydatków. Było obniżenie podatku dla najbogatszych, za czym, notabene, SLD głosował. Dzisiaj niektórzy koledzy zapominają o tym i z trybuny gromią rząd za obniżenie podatku dla najbogatszych. Dzisiaj możemy potępić wszystkie przeszłe rządy za te niedociągnięcia.
Do likwidacji deficytu budżetowego trzeba było dążyć, gdy za rządów PiS była dobra sytuacja gospodarcza, wtedy to było bardzo łatwe. Gdyby nie obniżenie składki rentowej, mielibyśmy po raz pierwszy zerowy deficyt budżetowy. Więc trzeba odnieść się krytycznie do przeszłości, ale pamiętając o tym, że wszyscy brali w tym udział. Nie ma świętych.

ROZMAWIAŁA AGNIESZKA KUBLIK
GAZETA WYBORCZA
2011-03-30

Powrót do "Wiadomości" / Do góry