Obecny kryzys jest dla Unii największym wyzwaniem w całej jej historii. Obserwujemy bardzo wiele zabiegów o własne interesy, a nie o interes wspólnotowy. Sprawdziły się Europejski Bank Centralny i strefa euro jako instrumenty antyprotekcjonistyczne, które zapobiegły fali dewaluacji walut narodowych. Musimy sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, jakiej Unii właściwie chcemy. Czy to ma być kasa zapomogowa? Jeżeli tak, to dajmy sobie spokój, bo chętnych do płacenia będzie coraz mniej. Bez postępującej integracji Unia nie będzie silna, a bez silnej Unii Polska nie zrealizuje swoich ambicji bycia krajem nowoczesnym, z którego zdaniem liczą się inni. Dlatego uważam za słuszne przystąpienie Polski do Paktu na rzecz konkurencyjności. Powinniśmy popierać zaostrzenie wymagań dotyczących polityki finansowej poszczególnych krajów. Jak pokazał kryzys, nie może być skutecznej polityki pieniężnej EBC bez respektowania określonych wymogów polityki budżetowej w państwach członkowskich.
Trwa już dyskusja nad unijnym budżetem. Z punktu widzenia naszych długofalowych interesów Unia powinna w coraz większym stopniu finansować badania naukowe i nowe technologie - przy udziale Polski i z korzyścią dla nas. Innowacyjność to ˝być albo nie być˝ Unii. Bez tego nie tylko nigdy nie dogonimy Stanów Zjednoczonych, ale także nie obronimy się przed konkurencją Chin i Indii. Trzeba przeciwdziałać odpływowi najlepszych umysłów za ocean. Powinniśmy więc popierać zwiększenie udziału wydatków na badania i rozwój w budżecie europejskim. Bardzo zależy nam na polityce spójności i na rolnictwie, ale jeśli Unia, a z nią Polska, będzie coraz mniej konkurencyjna, środki na te cele będą jeszcze mniejsze.
Była też mowa o relacjach Polski z innymi krajami. Na pierwszym planie znalazła się oczywiście Rosja. Nasze wzajemne stosunki są znacznie lepsze niż kilka lat temu. Uważam, że powinniśmy wspierać prozachodni zwrot Rosji i unijną koncepcję partnerstwa dla modernizacji, która zakłada wsparcie dla reform w tym kraju. Zacieśnianiu współpracy Rosji i Unii będzie służyć bezwizowy ruch między północną Polską a obwodem kaliningradzkim. Powinniśmy naciskać na pozytywną decyzję Unii w tej sprawie. W trakcie spotkania komisji spraw zagranicznych Sejmu, Dumy i Bundestagu posłowie niemieccy poparli te idee.
Wciąż mamy trudności ze zdefiniowaniem charakteru swoich stosunków z USA. Nie tak dawno obowiązywała doktryna, że jesteśmy partnerem strategicznym tego mocarstwa. Chociaż min. Sikorski od niej odstąpił, nadal chwali się obecnością pilotów amerykańskich, wędrującą baterią rakiet Patriot, czy podpisaniem umowy o stacjonowaniu tarczy antyrakietowej. Trochę powiało normalnością po wizycie prezydenta Komorowskiego w Waszyngtonie. Proponowałbym utrzymać ten kurs. Polska nie jest zagrożona militarnie, zresztą od tego, by nas bronić, jest NATO.
Jako szef Komisji Łączności z Polakami za Granicą upomniałem się o interesy Polonii w Niemczech i na Litwie. W Niemczech Polonia budzi się obecnie do życia i zamierza skorzystać ze swoich praw, choćby takich, jakimi cieszy się mniejszość niemiecka w Polsce. Oczekuję, że czerwcowe obchody 20. rocznicy podpisania traktatu polsko-niemieckiego nie będą już przebiegały w cieniu niezałatwionych postulatów Polaków w RFN. Na Litwie natomiast Polonia walczy o swoje prawa i broni się przed ich odbieraniem. Łamane są konwencje międzynarodowe i wielokrotnie składane obietnice kolejnych rządów litewskich. Mam nadzieję, że polska polityka wobec Litwy będzie konsekwentna w kwestii respektowania praw mniejszości - przyjazna, ale bez wylewności i nieodwzajemnianych przez stronę litewską gestów.
Mimo pewnych zastrzeżeń, nie ma powodów, aby obecną politykę zagraniczną potępiać w czambuł. Szkoda, że PiS - jak zazwyczaj - wszystko ma za złe. No cóż, jak mawiają kierowcy, ten typ tak ma.
Marek Borowski
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 6 kwietnia 2011
Powrót do "Wiadomości" / Do góry