Premier Tusk poczuł się w obowiązku stanąć w obronie kobiet i pani minister, cytując m.in. Boya-Żeleńskiego: „Eunuch i krytyk z jednej są parafii. Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”. Odpowiedział mu Ludwik Dorn Mickiewiczem: „Ach łotry, szelmy, ach łajdaki, żeby was piorun trzasł”. Wcześniej był też cytowany Ignacy Krasicki: „Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”.
Wniosek, że Wysoka Izba zaczyna przypominać salon literacki byłby może zbyt daleko idący, ale gdyby te poetyczne nastroje miały się utrzymać studenci polonistyki mogliby się pokusić o pracę magisterską na temat wkładu Sejmu w popularyzowanie polskiej literatury. Co prawda wolałbym, żeby posłowie mieli inne zasługi, ale zawsze to coś.
A minister Kopacz doskonale obroniła się sama – była znacznie lepiej przygotowana do dyskusji niż jej adwersarze, a opozycja tym razem się podzieliła. PiS wsparł jedynie niezrzeszony Ludwik Dorn.
Reforma służby zdrowia budzi kontrowersje nie tylko wśród opozycji, ale także wśród fachowców. Materia jest trudna, dlatego że nie ma nic cenniejszego niż zdrowie i każdego osobiście ten problem dotyczy. Wszyscy mamy jakieś doświadczenia jako pacjenci – lepsze i gorsze. W związku z tym każde niedociągnięcie, niedomaganie, niedopatrzenie, błąd lekarski to argument w dyskusji nad stanem służby zdrowia i powód do oskarżenia rządu. To naturalne.
Z drugiej strony, nie ma kraju, którego mieszkańcy byliby zadowoleni z opieki zdrowotnej. W USA wydatki na zdrowie stanowią 16% PKB. Gdyby tę samą relację przenieść na polski grunt, byłoby to 220 mld zł, a wydajemy 60 mld zł. A mimo to w USA ludzie też narzekają, chociaż za czasów Baracka Obamy znacznie większa część obywateli została objęta ubezpieczeniami zdrowotnymi. Postęp w medycynie jest ogromny, ale żaden kraj nie jest w stanie sfinansować wszystkich nowych technologii i nowych technik leczenia, ani stosować ich na masową skalę.
Oczywiście, w procesie reformowania polskiej służby zdrowia były wpadki i brakowało konsekwencji. Pierwszy projekt zgłoszony przez rząd PO-PSL był niedobry, ponieważ zakładał komercjalizację szpitali na siłę i prezydent Kaczyński słusznie go zawetował. Potem odstąpiono od projektu podwyższenia składki zdrowotnej. Kolejny projekt komercjalizacji, tym razem już bez przymusu, też jest dyskusyjny. Nastawienie się szpitali na zysk wydaje się ryzykowne. Są więc powody do polemik i sporów, ale larum jest przedwczesne. Nie ma też podstaw do odwoływania ministra. Powinno się go odwoływać za to, że narusza ustawy, kłamie, świadomie wprowadza w błąd opinię publiczną, popełnia czyn naganny moralnie, jest nieudolny, nie stawia czoła wymaganiom swojego urzędu. Ale nie za to, że realizuje program rządu. W takiej sytuacji to rząd trzeba odwołać.
W przypadku min. Kopacz znaczenie też mają pewne emocjonalne kwestie. Jej postawa po katastrofie w Smoleńsku była fantastyczna. Godny podziwu był też upór, by nie kupować szczepionek przeciw grypie – sam miałem wątpliwości, ale okazało się, że to ona miała rację. Na pewno trudno było wytrzymać tę presję. Jedna z gazet opisała, jak min. Kopacz w drodze do pracy zobaczyła leżącego na ulicy człowieka. Wysiadła z samochodu i przystąpiła do reanimacji.
Być może uratowała mu życie. To wszystko budzi szacunek i powinno powstrzymywać jej oponentów.
Poza tym mamy 5 miesięcy do wyborów i mówienie teraz, że jej polityka prowadzi do katastrofy, więc trzeba ją odwołać nie ma sensu. Hucpa polityczna i tyle. Dajmy głos wyborcom.
Galicyjski Tygodnik INformacyjny TEMI - 1 czerwca 2011
Powrót do "Wiadomości" / Do góry