Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 15.06.11, 10:31 / Powrót

Propaganda klęski

Przedstawiciele UEFA wyjątkowo pochlebnie wypowiadają się o stanie naszych przygotowań do Euro 2012. Z Raportu tej organizacji wynika, że prawie 80% najważniejszych inwestycji jest w fazie zaawansowanej realizacji lub zostało zakończonych. Na rok(!) przed Euro 2012 jest to rezultat imponujący – mówią zagraniczni obserwatorzy. Tymczasem w Polsce słychać same narzekania - pisze Marek Borowski w TEMI. Opozycja, a zwłaszcza PiS chyba nie byłoby jednak sobą, gdyby nie wieszczyło wszędzie klęski i nie uprawiało czarnej propagandy.
Każda okazja jest dobra. Podczas debaty na temat ustaw dotyczących bezpieczeństwa na stadionach pos. Szymon Giżyński (PiS) zapytał ministra Adama Rapackiego, czy potwierdzi przypuszczenie, iż rząd, chcąc zapewnić kibicom mistrzostw Euro 2012 stuprocentowe bezpieczeństwo, postanowił ich, odpowiednio wcześniej definitywnie zniechęcić do przyjazdu do Polski. Zdaniem pana posła, „czekają tu na nich rozgrzebane drogi, włącznie z tymi, które prowadzą na lotniska, autostrady utkane szeregiem wąskich gardeł, zdolnych uwięzić w korkach pół Europy, zaniedbane dworce kolejowe, niedokończone stadiony, po których krząta się prokurator”.
I kto tu usiłuje zniechęcać zagranicznych kibiców? Jakoś głupio się robi, gdy porówna się tę wypowiedź z wygłoszonymi tego samego dnia w Warszawie słowami sekretarza generalnego UEFA Gianniego Infantino, że Polska przecież ma połączenia z Europą, a autostrady to dodatkowe ciągi komunikacyjne. Kilka tygodni opóźnień na budowach stadionów też nie jest problemem. Kibice, którzy przyjadą do Polski, zobaczą piękny kraj, wspaniałych ludzi, a Polakom po Euro zostanie nowoczesna infrastruktura.
Czy muszą nam to uświadamiać cudzoziemcy?
Oczywiście, jestem zaniepokojony kłopotami, które pojawiły się na budowie autostrady A2. Od chińskiej firmy COVEC, która zaoferowała dumpingowo niską cenę, należało zażądać złożenia w depozycie wysokiej kaucji. Trzeba będzie wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość i odpowiednio zmienić ustawę o zamówieniach publicznych, by uniknąć tego typu ryzyka. Trudno jednak mówić, jak czyni to PiS, o czyjejś winie przy wyborze wykonawcy z Chin i domagać się prokuratorskiego śledztwa. Protesty dotyczące przetargu rozpatrywała Krajowa Izba Odwoławcza i nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Gdyby wybrano droższą ofertę, dla polityków tej partii też byłoby to podejrzane, bo taka już jej uroda.
Stadiony, choć z pewnymi poślizgami, będą gotowe na czas. Opóźnienia w stosunku do harmonogramów innym też się zdarzały. Np. Wembley Anglicy budowali cztery lata zamiast dwóch i w dodatku za dwa razy większe pieniądze, Grecja stan, który mamy dzisiaj w Polsce osiągnęła na dwa miesiące przed swoim Euro, a ostatnie przygotowania kończyła na kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy.
Generalnie odnoszę wrażenie, że mało kto, przynajmniej jeśli chodzi o polityków, choć to trochę dziwne, zdaje sobie sprawę, jak ogromnego wysiłku inwestycyjnego podjęła się Polska w związku z Euro 2012. Budujemy nie tylko stadiony, ale też drogi szybkiego ruchu, lotniska, dworce. Łączny ich koszt to w latach 2008-12 ok. 25 mld euro. Jeśli ktoś sądzi, że to „bułka z masłem” i można się przy tym obyć bez problemów, jest po prostu głupi albo naiwny.
Niektóre inwestycje, w tym autostrady zaplanowano – moim zdaniem – niepotrzebnie, zbyt ambitnie czy też pochopnie. Fronty inwestycyjne mają bowiem to do siebie, że jak się je rozszerzy zanadto to gdzieś zaczyna pękać w szwach. Miałem okazję krytykować to w swoim czasie.
Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że to, iż przeszliśmy względnie suchą nogą kryzys – mam na myśli przede wszystkim wzrost PKB i fakt, że bezrobocie nie skoczyło gwałtownie - było właśnie wynikiem szerokiego frontu inwestycyjnego, wykorzystywania środków unijnych i mobilizowania własnych. To jest nie do przecenienia, bo inwestycje prywatne w tym czasie bardzo spadły, natomiast inwestycje publiczne podtrzymały lekki boom w Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów.
Reasumując, wszystkim czarnowidzom – tym z natury i tym z wyrachowania politycznego - proponuję kubeł zimnej wody. Do Euro 2012 jest jeszcze rok. Nie ma powodu siać paniki, ale też nie czas na awantury, tylko musimy wszyscy szukać optymalnych rozwiązań.
Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI - 15 czerwca 2011

Powrót do "Wiadomości" / Do góry