Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 28.07.11, 11:59 / Powrót

Deficyt wygolony na zero

Minister finansów Jacek Rostowski chciałby, by w 2015 roku deficyt sektora finansów publicznych zmalał do zera. Polska dołączyłaby do grona elitarnego klubu, do którego należą Estonia, Norwegia i Szwecja. Czy to wykonalne? Marek Borowski: - Zejście już w 2015 r. do zerowego poziomu deficytu finansów publicznych jest teoretycznie możliwe. Ale czy byłoby dobre? Zależy w jaki sposób minister chciałby osiągnąć ten próg.

Moim zdaniem najpierw powinno się ustalić cele społeczne, które chcemy osiągnąć, a dopiero potem sposób, w jaki chcemy ograniczać wydatki państwa.

Bo jeśli miałoby się to odbyć kosztem wydatków na edukacje, naukę czy infrastrukturę, to uważam, że dążenie do zerowego deficytu w tak krótkim czasie jest niepotrzebne. Z drugiej strony duże pole do oszczędności dają zmiany w systemie emerytalnym - wszystko jest do dyskusji.

Powinien o tym pamiętać minister, który może deklarować, co chce, ale wiążące decyzje podejmuje cały rząd, na dodatek wespół z koalicjantem.

Można też się zastanawiać, czy deficyt musi być ścinany aż do zera. Wiele zależy od koniunktury. Wiemy, że w przypadku pogorszenia się sytuacji gospodarczej deficyt rośnie. Ale to nie znaczy, że musimy ścinać go teraz do zera, by mieć ten trzyprocentowy zapas, chroniący przed przekroczeniem maksymalnego poziomu z Maastricht. Może wystarczy 1-1,5 proc.? To przecież i tak kilkadziesiąt miliardów złotych. Czyli już nawet nie poduszka bezpieczeństwa, ale spora poducha.
"Gazeta Wyborcza"

Powrót do "Wiadomości" / Do góry