Jak stwierdził Marek Borowski, minister Radosław Sikorski, a wcześniej też minister Jacek Rostowski, mówili o tym, że Polska kandyduje do strefy euro. Jeszcze nie teraz, ale generalnie tak. I przez to jest zainteresowana jej sukcesem, jest zainteresowana decyzjami, które będą dziś podejmowane. Bo te decyzje będą nas dotyczyć w przyszłości. Wspólny pieniądz wymaga m.in. dyscypliny fiskalnej poszczególnych krajów i Polska się za tym opowiada. Mało tego, ma też coś do zaproponowania, bo to my pierwsi wprowadziliśmy do Konstytucji barierę dla długu publicznego.
Według gościa TVP Info głosy o rozpadzie strefy euro to nie „strachy na Lachy”. – Nie nazwałbym tego w ten sposób, bo gdyby politycy nic nie robili i pogrążyli się w marazmie oraz wiecznych dyskusjach, to niewykluczone, że do tego by doszło – tłumaczył. – Ale widać w tej chwili, że są już pewne działania, są pewne koncepcje i chce się je szybko wdrażać – podkreślił.
Według niego nie ma za to zagrożenia, że polski projekt budżetu nie spodoba się w Europie. – Budżet każdego kraju powinien być opiniowany przez Komisję Europejską, z punktu widzenia nie szczegółów wewnętrznych, ale generalnych zasad stabilności finansowej. I ta opinia powinna być przekazywana rządowi i parlamentowi danego kraju. To punkt pierwszy. Kolejny to granice deficytu i długu. Mamy wiele krajów, które przekroczyły te granice. Trzeba się zastanowić, co zrobić z tymi krajami. Nie ma na to gotowej recepty.
Senator pochwalił też szefa MSZ Radosława Sikorskiego za jego słynne berlińskie przemówienie, w którym przedstawił pomysły na reformę strefy euro. – To, co z przytupem ogłosił Sikorski, to było mocne wejście Polski na koniec prezydencji, w warunkach kryzysu. Pokazanie, że jesteśmy, że mamy propozycje i że jesteśmy bardzo proeuropejscy.
Źródło: TVP Info
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|