Niedawno wziąłem udział w dorocznej odprawie VI Komendy Rejonowej Policji, w trakcie której prelegenci zaaplikowali obecnym znaczną (choć jeszcze nie śmiertelną) dawkę danych statystycznych (w tym dotyczących Pragi Płn. i Płd.), próbując odpowiedzieć na pytanie, czy jest bezpieczniej, czy też bezpieczniej już było. Nie będę Państwa zanudzał liczbami, choć rozumiem, że jakoś tę pracę policji trzeba mierzyć i porównywać jednych z drugimi. Tak np. policja na Pradze Płd. ma najlepszy w Warszawie wskaźnik chwytania sprawców na gorącym uczynku, choć – co ciekawe – jeden z dłuższych czasów przybywania na miejsce po wezwaniu przez obywatela. Wynika z tego, że chociaż jadą troszkę wolniej, niż inni, to trochę lepiej wiedzą, dokąd jechać. A czy wiedzą Państwo, co w żargonie policyjnym oznacza termin „czapkogodziny”? Jest to ilość godzin, spędzona w terenie przez funkcjonariuszy umundurowanych (czyli w czapkach) w ciągu np. roku. Nazwa zabawna, ale sprawa poważna, gdyż to właśnie obecność patroli na mieście w dużym stopniu decyduje o naszym poczuciu bezpieczeństwa. Otóż niestety w Warszawie liczba czapkogodzin była w 2011r. niższa o 3%, niż rok wcześniej. Pocieszeniem jest jedynie fakt, że na obu Pragach spadku (ale i wzrostu) praktycznie nie było. Odnotowano natomiast kilkuprocentowy spadek liczby zatrudnionych policjantów i wzrost wakatów – a to już cieszyć nie może. Statystyka to wyjątkowo zwodnicza pani. Średni wskaźnik wykrywalności wyniósł 50% - to całkiem nieźle. Ale w tym są np. przestępstwa gospodarcze czy korupcyjne, gdzie wykrywalność jest prawie 100%, bo fakt przestępstwa wykrywa się na ogół wraz ze sprawcą, natomiast w przypadku kradzieży samochodów wykrywalność wynosi tylko 4%, a innych kradzieży – 12%. Te ostatnie przestępstwa dotyczą zwykłych obywateli, dlatego ich średnie wskaźniki statystyczne nie przekonają.
Złodziejskie preferencje wynikają także z sytuacji rynkowej. Wzrost cen benzyny wywołał popyt na tańsze paliwo, a jak jest popyt, to pojawia się i podaż. Policja praska schwytała już jednego specjalistę od wwiercania się wiertarką do baków samochodowych i ściągania z nich paliwa.
Na koniec ostrzeżenie. Latem ub. roku policja schwytała złodzieja, który w tramwajach i autobusach zrywał kobietom złote łańcuszki z szyi i wyskakiwał tuż przed zamknięciem drzwi. Ten pan jest już niegroźny, ale pojawili się nowi artyści: potrafią ukraść kolczyki bez uszkadzania ucha!Zwracam się więc do wszystkich prażanek: bądźcie czujne!
Marek Borowski
Senator Warszawsko-PRASKI
"Mieszkaniec" - 8 marca 2012
Powrót do "Wiadomości" / Do góry