Zdaniem Marka Borowskiego, powściągliwość rządu w tej sprawie można by zrozumieć, gdyby mówiono o bliżej nieokreślonej odpowiedzialności, ale nie w momencie, kiedy rząd i premier oskarżani są o najcięższe zbrodnie. Trzeba przypominać fakty i ustalenia poczynione przez komisję Millera na podstawie badań wraku, czarnych skrzynek, miejsca, w którym rozbił się samolot itd. A ustalenie są m.in. takie, że nie ma śladów żadnego wybuchu, że piloci przestawili wysokościomierz i w związku z tym błędnie odczytywali wysokość, że zeszli zbyt nisko itd. Trzeba to powtarzać – spokojnie, ale stanowczo. To oczywiście nie przekona tych, którzy są z natury "nieprzekonani", natomiast tym, którzy nie mają zdania, być może pomoże je sobie wyrobić.
Retoryka PiS w sprawie katastrofy smoleńskiej sięgnęła dna. Już nic gorszego niż zdrada, zamach, morderstwo nie da się powiedzieć. Ten niezwykle ostry język wynika z tego, że Jarosław Kaczyński jest zupełnie wyjałowiony jeżeli chodzi np. o programy gospodarcze i społeczne. Niczego w tym zakresie nie proponuje. Pozostało mu więc tylko eskalowanie wątku smoleńskiego w celu grupowania wokół siebie zwolenników. Elektorat PiS ma w tej chwili problem sam ze sobą. Potwierdza w sondażach, że wierzy w zamach, no bo gdyby nie wierzył, to nie miałby powodu, by popierać Jarosława Kaczyńskiego. A przecież to jedyny przekaz, który do nich obecnie płynie ze strony prezesa.
Powoływanie kolejnej komisji, czy międzynarodowego zespołu niezależnych ekspertów, który miałby badać katastrofę smoleńską, jak zaproponował ostatnio prof. Michał Kleiber, jest zdaniem Marka Borowskiego złym pomysłem. Odpychaniem sprawy. - Oczekiwałbym od osób o takim autorytecie publicznym jak prof. Kleiber, bardziej jasnego i zdecydowanego stanowiska, a nie ustawiania się z boku. Kto tych ekspertów powoła? Jeżeli Donald Tusk, to dowiemy się, że są absolutnie niewiarygodni. Jeśli zespół będzie "mieszany", znajdzie się w nim np. prof. Binienda (ekspert Macierewicza) to jedni przychylą się do jego teorii, a inni zgodzą z Raportem Millera i nic z tego nie wyniknie. Jarosław Kaczyński gra tu politycznie. Nie uzna on wyniku pracy żadnej komisji, jeśli ten wynik będzie nie po jego myśli.
"Superstacja" - 18.04.2012
Powrót do "Wiadomości" / Do góry