Zdaniem Marka Borowskiego nie można snuć analogii między zapaścią na rynku nieruchomości w Hiszpanii oraz bankructwem wielu firm budowlanych w Polsce, jak niektórzy to czynią. Zapaść na rynku nieruchomości w Hiszpanii wzięła się z rozbuchania kredytowego na fali powodzenia, wzrostu i osłabienia kryteriów. Trochę podobnie do amerykańskiego kryzysu, który to wszystko rozpoczął. Natomiast w Polsce mamy do czynienia z przedsiębiorstwami, które bijąc się o kontrakty zaniżały ceny. Potem okazało się, że przy takich cenach, a więc i dochodach, jakie uzyskują, nie są w stanie pokryć kosztów. To będzie miało pewien wpływ na koniunkturę, bankructwo firm oznacza bowiem zwolnienia pracowników. Po pewnym czasie w to miejsce wejdzie nowa firma, ale pewne turbulencje będą. Jest to jednak nieporównywalne kwotowo z tym, co dzieje się w Hiszpanii. To nie te rozmiary.
Przy tym Hiszpania to nie przypadek grecki, jest tam realizowany program cięć. Natomiast wobec Grecji padło trochę sformułowań, które zdaniem Marka Borowskiego nie powinny padać typu: my was utrzymujemy, nie możecie niczego żądać, musicie się podporządkować. Były nawet głosy, i to płynące z Niemiec, że trzeba wziąć pod ścisłą kontrolę budżet grecki, czyli jakby kawałek suwerenności muszą oddać. Takich rzeczy się nie mówi publicznie. Polityka jest także grą słów i emocji. Rząd, najlepszy nawet, jeśli padają tego rodzaju sformułowania natrafia na bardzo silny opór w społeczeństwie. I tak się stało w Grecji. Ale Grecja to mały kraj i poza tym rzeczywiście fałszowano tam statystyki. Wobec Hiszpanii już nie można robić takich rzeczy. To jest czwarta gospodarka unijna i tutaj trzeba już bardzo rozsądnie postępować. Ale sama Hiszpania i rząd hiszpański także działają w tej sprawie właściwie - podkreślił senator.
W związku z wyborami parlamentarnymi we Francji Marek Borowski życzył prezydentowi Francois Hollande uzyskania większości, bo to by pozwoliło ustabilizować politykę francuską. Życzył mu także sukcesu w polityce dotyczącej imigrantów.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry