Zdaniem senatora, Krajowy Rejestr Sądowy, czyli sąd, który rejestrował Amber Gold i który ma obowiązek zgodnie z ustawą domagać się sprawozdania finansowego w określonym czasie, przez cały rok tego sprawozdania nie wyegzekwował, a mógł. Tymczasem jeśli firma takiego sprawozdania nie składa, KRS może w niej powołać kuratora, może ubezwłasnowolnić kierownictwo, może sprawdzić, co tam się dzieje. Czyli niekoniecznie trzeba sięgać zaraz do najwyższych władz, bo są organy i przepisy, które mogły tu być zastosowane.
Co do postulatów takiego zaostrzenia przepisów, żeby parabanki nie mogły w Polsce w ogóle funkcjonować, Marek Borowski zalecił ostrożność. - Wszelka działalność innowacyjna rozwija się często po wyboistych ścieżkach. Nie możemy zabronić ludziom ryzykować inwestowania własnych pieniędzy. Rzecz w tym, żeby ci, którzy korzystają z tego rodzaju firm, byli dobrze poinformowani. A ludzie byli informowani. KNF to robiła, choć - jak przyznał senator - była to informacja trochę hermetyczna, dostępna dla tych, którzy lepiej się orientują w rynku.
Instytucje finansowe w Polsce albo podlegają nadzorowi finansowemu, albo nie. Albo mają gwarantowane wkłady i pieniądze, które biorą od ludzi, albo nie mają. Obywatel powinien być o tym informowany w każdym ogłoszeniu reklamowym, na każdej stronie internetowej takiej firmy - uważa Marek Borowski. Tak jak na paczkach papierosów widnieje napis, że "Palenie zabija" czy na opakowaniach lekarstw, że trzeba się skontaktować z lekarzem lub farmaceutą. W przypadku papierosów ostrzeżenie słabo działa, ale w sprawach finansowych jesteśmy bardziej ostrożni. O tym, że Amber Gold daje 13% zysku klienci dowiadywali się z reklam prasowych, telewizyjnych i radiowych. Jeżeli w każdej takiej reklamie – ale w przypadku prasy nie drobnym, lecz czytelnym drukiem – byłby zawarty komunikat, że firma nie ma nadzoru KNF a pieniądze nie są gwarantowane przez rząd, nikt nie mógłby powiedzieć, że nie wiedział o ryzyku.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry