Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 16.08.12, 12:42 / Powrót

Trzeba skorygować plany

W Poranku Radia TOK FM 13 sierpnia Marek Borowski odniósł się m.in. do ostatnich publikacji prasowych dotyczących przewidywanej sytuacji gospodarczej w Polsce i Europie w 2013 r., zapowiedzi nadejścia nowej fali kryzysu i końca strefy euro. Mówił także o swoich oczekiwaniach wobec rządu.
Jak stwierdził senator, straszenie rozpadem strefy euro weszło do kanonu działań dziennikarskich i części ekonomistów. To gwarantuje poczytność, przyciąga widownię, lubimy być straszeni. Co nie znaczy, że nie ma problemu. Rzecz w tym, że w krajach strefy euro zwykły obywatel, zwłaszcza ten, który pamięta czasy własnej waluty, często nie zdaje sobie sprawy, że w gospodarce i jego życiu działo się wtedy lepiej niż teraz nie dlatego, że kraj miał własną walutę, ale że była koniunktura. Gdyby porównał tamten czas z tym sprzed np. 5 lat, to nie przyszłoby mu do głowy, żeby zamieniać euro na własną walutę, bo 5 lat temu strefa euro kwitła. Porównuje jednak z tym, co jest dzisiaj i dlatego pytany w sondażach powiada, że euro jest niedobre. Tymczasem kryzys to nie kwestia wspólnej waluty, tylko złej polityki gospodarczej. Nie wolno więc robić w sprawie przyszłości euro referendum. Ludzie nie siedzą aż tak głęboko w tych problemach, żeby móc podejmować właściwe decyzje. O tym muszą rozstrzygać ci, którzy rządzą i mają pełną świadomość skutków. Nie można wprawdzie do końca wykluczyć, że Grecja wyjdzie ze strefy euro, ale oni też umieją liczyć. Przywrócenie drachmy oznaczałoby ogromną jej dewaluację, bo tylko wtedy miałoby to sens. Inaczej dług Grecji pozostałby taki sam, jak był. A wielka dewaluacja oznacza spadek poziomu życia nie taki, jaki w tej chwili funduje Grekom rząd, czyli ok. 10%, lecz 30 %, znaczny wzrost bezrobocia, natychmiastowe wstrzymanie jakichkolwiek kredytów dla Grecji, dla tamtejszych firm. Rządzący zdają sobie z tego sprawę. Z drugiej strony muszą wdrażać reformy. Jest to więc skomplikowana łamigłówka. Europejski Bank Centralny wypowiedział się jednak w tej sprawie jasno. Prezes Draghi oświadczył, że EBC nie dopuści do rozpadu strefy euro, co oznacza, że będzie ułatwiał wprowadzanie reform, czyli dbał o to, żeby dług nie kosztował coraz więcej i pozostawał w rozsądnych rozmiarach. Pociągnie to za sobą zwiększenie ilości pieniądza, ale jak do tej pory, mimo tego zwiększenia, o wzroście inflacji nie ma mowy ze względu na recesję gospodarczą.
Jeśli chodzi o sytuację Polski, Marek Borowski stwierdził, iż mimo korekty wskaźników na 2013 r. w dalszym ciągu wzrost gospodarczy powinien być powyżej 2%. W przypadku Polski taki wzrost prowadzi jednak do zwiększenia bezrobocia. Dlatego istotna jest odpowiedź na pytanie, czy w dalszym ciągu idziemy ścieżką, którą zamierzaliśmy iść, to znaczy dość szybkiego obniżania deficytu budżetowego i możliwie szybkiego obniżania długu, czy spowalniamy ten proces - co nie oznacza, że zatrzymujemy, czy też odwracamy. W pierwszym przypadku będziemy wykonywali nasze zobowiązania wobec Komisji Europejskiej i to ma charakter trochę prestiżowy, ale z drugiej strony chodzi o to, żeby zadbać o sytuację wewnętrzną, a ponieważ wiele innych krajów europejskich ma podobne problemy, zdaniem senatora Komisja Europejska nie będzie w tym wypadku nadmiernie surowa. Trzeba zatem trochę skorygować dotychczasowe plany.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry