Odnosząc sie do słów premiera Tuska, że nie wie jak sobie ułożyć życie polityczne z Jarosławem Kaczyńskim, Marek Borowski przyznał, że też by nie wiedział, bo do prezesa PiS żaden racjonalny argument nie przemawia. Nie ma więc pola do normalnej dyskusji i współpracy.
Senator podkreślił, że są takie sytuacje, kiedy polityk, jeśli jest politykiem z prawdziwego zdarzenia – wszystko jedno czy prawicowym, czy lewicowym - musi dać wyraz prawdzie. I to jest taka właśnie sytuacja. Na słowa Jarosława Kaczyńskiego o zbrodni trzeba powiedzieć: bzdura, brednia. Gdyby w polityce istniała dyskwalifikacja tak jak w sporcie, to prezes PiS powinien zostać za to zdyskwalifikowany, gdyż pokazał, że jest kompletnie nieobliczalnym politykiem.
Marek Borowski wyjaśnił, że Prokuratura bada wszelkie tropy, również trop zamachu z tego względu, że on funkcjonuje w opinii publicznej. Gdyby go nie badała, to padłby zarzut, że go lekceważy. Natomiast przyczyny i sposób, w jaki doszło do katastrofy pod Smoleńskiem są znane. I wiadomo, że tam nie było żadnego wybuchu.
Na pytanie, czy powinna powstać w tej sprawie międzynarodowa komisja, odpowiedział, że dopóki prokuratura prowadzi postępowanie żadna komisja, w dodatku międzynarodowa, nie może się tym zajmować, bo musiałaby mieć dostęp do tych samych akt, które są w prokuraturze. Natomiast po zakończeniu śledztwa, jeśli nadal zgłaszano by wnioski o powołanie takiej komisji i w końcu byłaby na nią zgoda, zaczęłaby się dyskusja, kto ma do niej wejść, dlaczego właśnie ta osoba, poszczególnym kandydatom zarzucano by stronniczość. Zdaniem Marka Borowskiego, to jest utopia, że wyniki pracy jakiejś międzynarodowej komisji zostałyby uznane przez Jarosława Kaczyńskiego, jeśli byłyby nie po jego myśli.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry