- Nie wiem, kiedy przyjdzie czas, że posłowie będą dyskutować o tych sprawach spokojnie i zastanawiać się, jak w danej sytuacji, która jest obiektywna, sporządzić najlepszy wewnętrznie budżet (można by niektóre pozycje zmniejszyć, a inne zwiększyć), zamiast przerzucać się tego rodzaju obelgami - podsumował to, co działo się w Sejmie. Zaapelował też do parlamentarzystów, żeby zrezygnowali z poprawek do budżetu, bo wiadomo, że one nie przejdą. - Już nie mówię o 5000 poprawek, (zgłoszonych przez Ruch Palikota - red.) bo to absurd, ale nawet tych 200 czy 300. To jest strata czasu. Każdej partii opozycyjnej wydaje się, że jak zgłosi poprawkę, że np. most trzeba gdzieś zbudować, to jej słupki poparcia wzrosną. Tymczasem wyborcy nawet się o tym nie dowiedzą, a jak dowiedzą, to i tak nie uwierzą. - W krajach o dojrzałej demokracji nie zgłasza sie poprawek do budżetu. Albo opozycja uzgadnia je z koalicją – to się zdarza - i wtedy one wchodzą, albo głosuje przeciw budżetowi - stwierdził.
Zdaniem Marka Borowskiego, Marsz Wolności, Solidarności i Niepodległości organizowany jest pod oszukańczymi hasłami.
- Pomijam solidarność – rzeczywiście jest szereg dziedzin, gdzie solidarności przydałoby się więcej. Ale wolność, niepodległość? Polska zniewolona, niesuwerenna, uciśniona? To są hasła fałszywe, oszukańcze - podkreślił. Jest u nas wiele powodów czy okazji do demonstrowania. Demonstracja jest formą wyrazu. Ale tutaj gromadzi się ludzi pod dramatycznymi wezwaniami. Gdyby w to uwierzyć, to cały naród powinien się stawić. Bo kto nie jest za wolnością?
Marek Borowski zwrócił też uwagę, że naszą specyfiką jest ciągłe odwoływanie się do przeszłości. - Nie tak dawno sięgaliśmy do tej niezbyt odległej – peerelowskiej, stanu wojennego itd. Teraz na całego rozkręciło się sięganie do II Rzeczypospolitej i znowu jest "wojna trumien" – Dmowski, Piłsudski, Narutowicz itd. Przy czym tę wojnę rozpoczęły środowiska narodowe, które uznały, że nie mają dzisiaj nic do zaproponowania poza sprzeciwem - wobec Unii Europejskiej, wobec świata, gejów i kogo się jeszcze da. Wobec tego zaczęto odwoływać się do przeszłości na zasadzie: my jesteśmy obrońcami i wyznawcami jedynie słusznej idei.
Jak stwierdził senator, mimo że jest zdecydowanym przeciwnikiem nasycania polskiej rzeczywistości przeszłością – choć trzeba o niej pamiętać - to też nie można nie reagować. I dlatego za słuszne i potrzebne uważa przypomnienie sylwetki prezydenta Narutowicza i tego co doprowadziło do jego śmierci. (Chodzi o planowaną demonstrację środowisk lewicowych przed Zachętą w rocznicę jego zamordowania -red.). Zaprotestował też przeciwko przykładaniu do tych działań jednakowej miary.
-Te "ciężary" nie są równe na dwóch szalach wagi - podkreślił. Ideologia narodowa, nacjonalistyczna, a czasami półfaszystowska niestety w Polsce zaczęła się pojawiać, a reszta jest reakcją.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry