We wszystkich tych debatach brałem czynny udział, zarówno wypowiadając się w Senacie, jak i pisząc artykuły, co wymagało sporo pracy i przygotowań. Czasami jednak miałem wrażenie, że racjonalne argumenty to groch, rzucany o ścianę i nachodziły mnie myśli pesymistyczne. Na szczęście była i jest jeszcze Praga. Tu w ciągu pierwszego roku mojego "senatorowania" poznałem tylu wspaniałych społeczników, którzy swój czas i umiejętności poświęcali swojej dzielnicy, sąsiadom, po prostu innym ludziom, oczekującym pomocnej dłoni - że współpracując z nimi szybko odzyskiwałem optymizm i wiarę w sens uprawiania zawodu polityka. Chciałbym im wszystkim podziękować, a mieszkańcom Pragi życzyć, aby wokół nich takich ludzi i takich inicjatyw było w 2013 roku jak najwięcej.
Tyle politycznie. A rodzinnie? No cóż, w 2012 r. moje wnuki stały się jeszcze mądrzejsze i wymagające. Strach pomyśleć, co będzie w 2013 r., więc już od dziś zabieram się do pracy nad sobą!
"Mieszkaniec"
Powrót do "Wiadomości" / Do góry