Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 31.01.13, 12:07 / Powrót

Konserwatywne skrzydło szkodzi PO

Zdaniem Marka Borowskiego PO zapłaci utratą poparcia za porażkę w sprawie związków partnerskich. Jak mówił wczoraj w TOK FM, konserwatyści przynoszą Platformie więcej strat niż zysków. - W sprawie związków wielu ludzi liczyło na PO. A bardzo konserwatywny wyborca ma jeszcze do wyboru PiS czy SP.
Odpowiadając na pytanie, czy premier powinien odwołać Jarosława Gowina z funkcji ministra sprawiedliwości senator stwierdził, że premier nie powinien go powoływać, ponieważ nie jest on fachowcem w tej dziedzinie. Na czele ministerstwa sprawiedliwości powinien stać prawnik i to prawnik doświadczony. To że jest spoza korporacji (co jego zwolennicy zapisują mu na plus) jest mało istotne. - Nie wydaje mi się, żeby nie można było znaleźć wśród dobrych prawników w Polsce, zaangażowanych także społecznie, politycznie, kogoś, kto będzie w stanie przeprowadzić reformy - podkreślił senator. Autorytet ministra jest bardzo ważny dla prawników, jeśli ma on ich przekonać do pewnych działań.
Zdaniem Marka Borowskiego, min. Gowin wykorzystuje swoje stanowisko w rządzie do umacniania konserwatywnego i w sumie szkodliwego skrzydła w PO. Chociaż przysparza ono tej partii wyborców, to w pewnych momentach straty są większe niż zyski, ponieważ wyborca skrajnie konserwatywny ma jeszcze do wyboru PiS czy Solidarną Polskę. W sprawie związków partnerskich bardzo wielu ludzi liczyło na PO. Jak podkreślił, zawiedzione nadzieje liberalnych wyborców Platformy mogą się skończyć "erozją elektoratu".
Jednocześnie senator przyznał, że dzisiaj odwołanie ministra Gowina byłoby dla premiera trudne i niekoniecznie przyniosłoby pozytywny skutek. Jeśli powodem miałoby być wystąpienie ministra w debacie o związkach partnerskich, to dla skrzydła konserwatywnego byłby to sygnał, że trzeba się umacniać. Natomiast ocena działalności Jarosława Gowina jako ministra może uzasadniać jego odwołanie, nie bardzo bowiem widać korzystne zmiany w sądownictwie. Nie nastąpiło przyspieszenie procedur sądowych. Projekt zmian w prokuraturze wzbudza poważne kontrowersje, deregulacja gdzieś utknęła. Zresztą, jak dodał senator, w tej sprawie jest więcej dymu niż ognia, a opowiadanie, że dzięki deregulacji przybędzie 100 tys. czy 50 tys. – ta liczba maleje – nowych miejsc pracy, jest wprowadzaniem ludzi w błąd. Za bardziej racjonalny uważa jednak senator wariant taki, że do końca kadencji Donald Tusk nie ryzykuje rozłamów wewnętrznych w PO, natomiast podejmuje takie decyzje przed wyborami.
W odpowiedzi na pytanie, czy komuś w Sejmie naprawdę zależy na uchwaleniu ustawy o związkach partnerskich, czy też jest to "króliczek", którego chce się gonić, Marek Borowski zwrócił uwagę, że u nas często różnego rodzaju projekty mają odgrywać rolę zachęty dla wyborców. Pokazywać, że "my chcemy, ale nam nie dają". Praktykuje to i PiS, i lewica - mimo pewności, że projekt nie przejdzie, zgłaszają go. Ale z drugiej strony zachodzi pytanie, czy wobec tego mają w ogóle takich projektów nie zgłaszać? Jak stwierdził senator, nie ma u nas dialogu międzypartyjnego ani przed złożeniem ustawy, ani po jej złożeniu (chodzi o kontrowersyjne projekty). Taki dialog obserwujemy np. w Niemczech, Francji, Wlk. Brytanii, Stanach Zjednoczonych. Nawet jak się partie do końca nie porozumieją, w kluczowych sprawach potrafią ze sobą rozmawiać. U nas to jest niemożliwe, co - zdaniem senatora - świadczy o tym, że 20 lat demokracji nie wystarczy, by uznać ją za dojrzałą.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry