Marek Borowski przypomniał, że zawarty w pakcie fiskalnym limit zadłużania się do 60% PKB już od dawna w Polsce obowiązuje. - Został do konstytucji wprowadzony przez Leszka Balcerowicza i przeze mnie. Wtedy jak to wpisywaliśmy, wydawało się to dość odległe, dług wynosił 38%. Po iluś latach okazało się, że jest to znakomita rzecz, która powstrzymała wiele działań mogących nas doprowadzić do sytuacji quasi- greckiej. Tak więc Bruksela może tylko przykład z nas brać i niektóre kraje już to zrobiły. Ale - zdaniem senatora - w innych kwestiach też powinniśmy stosować zalecenia, które wynikają z paktu, tyle że w tempie, które sami sobie ustalimy. Np. obniżenie tzw. strukturalnego deficytu do 0,5% PKB. Kraje euro, które podpisały pakt fiskalny, będą musiały przedstawić komisji europejskiej program zejścia do tego progu. A my nie musimy.
Co nam szkodzi trzymać w ryzach finanse? - pytał retorycznie senator. Przecież nie szkodzi, a tylko pomoże. A ponieważ będziemy raczej zmierzać do strefy euro, to powinniśmy się do tego przygotowywać. Jeśli w momencie, kiedy już będziemy przygotowani, przynajmniej w opinii znaczącej części ekonomistów, rządu itd., nadal będą przeciwnicy tego kroku, to i tak potrzeba 2/3 głosów, żeby zmienić konstytucję. W związku z tym również przyjęcie paktu fiskalnego, tych wszystkich zobowiązań, które on nakłada, będzie wymagało 2/3 głosów. Dlaczego nie wzmacniać gospodarki w ramach przygotowań do wejścia do strefy euro? O co chodzi? Negatywów nie ma. A pozytywy polegają na tym, że jesteśmy obecni przy ustalaniu dalszego rozwoju i zmian w strefie euro, zmian przepisów, reguł, nowych pomysłów itd., które na pewno będą mieć jakiś wpływ na nas. W związku z tym będziemy mogli reagować - powtórzył senator.
Marek Borowski zwrócił uwagę, że ktoś może zapytać, jaki interes mają kraje strefy euro, żeby nas dopuszczać do stołu, jeśli faktycznie nie bierzemy na siebie żadnego zobowiązania. Jego zdaniem taki, że ratyfikując pakt fiskalny, a także deklarując, że chce wejść w przyszłości do strefy euro, dany kraj daje do zrozumienia, że wprawdzie będzie szedł "swoją ścieżką", ale będzie reguły wynikające z paktu przyjmować. A to jest w interesie całej Unii Europejskiej. Jakby ceną za to jest dopuszczenie do stołu i to zostało wynegocjowane, głównie przez Polskę, w czasie naszej prezydencji.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry