Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 22.07.13, 21:35 / Powrót

Marek Borowski o żużlu

"Rzeczpospolita": Żużlowa reprezentacja Polski zdobyła w weekend Drużynowy Puchar Świata. Wielki sukces, więc trochę o tym słychać, ale na co dzień o żużlu mało się mówi.
Marek Borowski:
Sport ten jest ważny tam, gdzie są drużyny żużlowe, ale reszta Polski na pewno nim nie żyje. Nawet ważne mecze, jak mistrzostwa świata, w ogóle nie goszczą 
w otwartych kanałach telewizyjnych. Są one raczej upychane gdzieś w słabiej oglądanych programach, a przecież żużel potrafi być bardzo emocjonujący.
W części Polski jest to jednak sport dość popularny.
W takich miastach jak Piła czy Toruń to drużyna żużlowa jest oczkiem w głowie mieszkańców i władz. Tam na pewno to sport numer jeden. Tak się składa, że w tych miastach nie ma silnych drużyn piłkarskich, więc żużel nie koliduje z futbolem. Zresztą czarny sport to zupełnie inna bajka niż piłka nożna – to sport ekstremalny. Na stadion wszyscy przychodzą ze świadomością, że może się zdarzyć wypadek. A to jest takie napięcie, że ludzie przez samą tylko obecność na trybunach rozładowują swoje emocje.
I naprawdę nie ma kibicowskich rozrób?
Na stadionach jest spokojnie, chyba że dojdzie do jakiegoś skandalu, np. sędzia podejmie kontrowersyjną decyzję, ale to się rzadko zdarza. W piłce nożnej mamy ustawki, race czy inne zachowania, które kompletnie nie licują ze sportem – tego na żużlu nie ma. Tam przychodzą rodziny z dziećmi.
Mamy dziś świetnych żużlowców, najlepszą ligę na świecie i pełne trybuny na zawodach. Czy żużel ma więc szansę zdobyć serca wszystkich Polaków?
Nie sądzę. Zawsze uprawiać go będzie stosunkowo niewielu ludzi, takich pozytywnych wariatów, których nie przerażają kontuzje. Żużel nie ma szans na masowość. Poza tym zauważmy, że nie jest to sport szczególnie popularny za granicą. Może w Anglii jeszcze trochę ludzi na żużel chodzi, ale już w Danii czy Szwecji ligi żużlowe poważnie straciły na znaczeniu.
Może tam to jest sport mocno elitarny, ale z wielkimi tradycjami.
Tylko co z tego? Wszyscy ich zawodnicy jeżdżą głównie u nas, bo Polacy jeszcze na żużel chodzą. Pytanie tylko, z kim będziemy się ścigać za parę lat? Nie widzę jakiejś wielkiej przyszłości dla tego sportu. Jak mielibyśmy w Polsce ligę ekstremalnych ewolucji na motorach, to przypuszczam, że ta liga też by miała kibiców w miastach, gdzie by się odbywała. Ja bardzo lubię chodzić na żużel: uwielbiam zapach etyliny i ryk motorów, ale zdaję sobie sprawę, że sport ten ma charakter niszowy.
Rozmawiał: Michał Płociński
"Rzeczpospolita" - 21 lipca 2013


Powrót do "Wiadomości" / Do góry