Zdaniem Marka Borowskiego, Mateusz Szczurek powinien nawiązać kontakt z organizacjami przedsiębiorców, takimi jak Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Pracodawcy Rzeczpospolitej, itd. i dopiero po rozmowach z nimi wprowadzać zmiany w prawie podatkowym, które miałyby uczynić to prawo bardziej przyjaznym. - Takie zapowiedzi były często zgłaszane, a potem bywało różnie, na ogół nie najlepiej. Różnego rodzaju nowelizacje raczej komplikowały życie przedsiębiorców zamiast je uprościć. Przez całe lata 90. organizacje przedsiębiorców miały w Polsce dużo do powiedzenia, były obecne w mediach, ministrowie, premierzy z nimi rozmawiali. Potem nastąpiła przerwa w tych kontaktach. A przecież tam jest sporo propozycji sensownych - mówił. Senator uważa, że zmiany w ordynacji podatkowej powinny być jednak stopniowe. - Nie ważyć się na jakąś wielką reformę, bo ona nigdy nie zostanie zrealizowana - podkreślił.
Stopniowo powinny też być upraszczane stawki podatkowe VAT. - Wielki skok w tym kierunku, np. zlikwidowanie stawek ulgowych, zawsze narusza interesy jakiejś grupy społecznej.
Odpowiadając na pytanie, czy z punktu widzenia konkurencyjności polskiej gospodarki oskładkowanie tzw. umów śmieciowych byłoby właściwe, senator powiedział, że należy tę kwestię rozpatrywać w kontekście przyszłych emerytur, które będą obliczane ze składek. - W związku z tym jeśli dopuszczamy dzisiaj do tego, żeby setki tysięcy, jeśli nie miliony młodych ludzi pracowały przez całe lata na umowach zleceniach i umowach o dzieło, to znaczy, że skazujemy ich w przyszłości na głodową emeryturę - wyjaśniał. - Pytanie, co ma mieć priorytet – czy obawa o konkurencyjność, która niewątpliwie nieco spadnie jeśli wzrosną koszty pracy, czy przyszłość systemu emerytalnego? Senator jest za tym, żeby dać priorytet kwestii systemu emerytalnego. - Notabene taka składka oznacza także poprawę bieżącej sytuacji budżetowej - dodał.
Zdaniem Marka Borowskiego, nie tylko minister finansów, ale cały rząd ma wielki dylemat, jak sensownie wydawać pieniądze.
- Jeśli chodzi o wielkość długu publicznego, jesteśmy cały czas dość blisko progów, których przekroczenie niesie ze sobą przykre konsekwencje. Jednocześnie jesteśmy ciągle w procedurze nadmiernego deficytu – śrubka jest dokręcana przez Unię Europejską. Musimy zaabsorbować środki europejskie dokładając własne, mamy też szereg problemów wewnętrznych, na które również trzeba wykładać pieniądze.
Jak stwierdził senator, jest to prawie węzeł gordyjski i jednym ruchem go nie przetniemy. - Żadna wielka reforma, żadne wielkie cięcie wydatków w tej chwili nie przejdzie, nie ma takiej siły - społecznej, politycznej. W związku z tym trzeba ciułać – tu obciąć 100 mln, tam 200 mln, nie myśleć od razu o miliardach. Z drugiej strony robić wszystko, żeby podnosić tempo wzrostu gospodarczego i stąd potrzeba kontaktu z biznesem, wyjścia naprzeciw przedsiębiorczości.
Odnosząc się do pytania o innowacyjność polskiej gospodarki, senator ocenił, że to sprawa na dłuższą metę. Naszym największym problemem jest jego zdaniem brak wdrożeń. Pewne nadzieje w tym zakresie można wiązać z grantami - dla ośrodków akademickich jeśli będą wchodziły w kontakt z biznesem i dla biznesu jeżeli będą wchodziły w kontakty z ośrodkami akademickimi. - Z tego nie urodzą się od razu miliardy, ale to jest dla Polski droga nieodzowna, dlatego, że nie możemy bez przerwy konkurować niskimi płacami – podkreślał senator.
TVN CNBC Biznes 25 listopada 2013
Powrót do "Wiadomości" / Do góry