Senator dodał, że Putin chce nadal prowadzić destrukcyjną politykę we wschodniej Ukrainie i dlatego musi rozbudzać nadzieje, że ta część Ukrainy będzie rosyjska, bo jako samodzielne państewko się nie utrzyma. - W tej chwili on sam wszedł w pewną uliczkę, z której trudno jest wyjść.
Senator uważa, że dzisiaj dla świata demokratycznego i nie tylko demokratycznego, bo Chiny też są wstrzemięźliwe w tej kwestii, kluczową sprawą jest z jednej strony nieuznawanie referendum, aneksji, okupacji Krymu, a z drugiej – uratowanie Ukrainy, nie tylko w sensie zapobieżenia tam zbrojnej interwencji rosyjskiej, ale także w sensie ekonomicznym. Zdaniem Marka Borowskiego, Polska powinna w sprawie ukraińskiej odgrywać w Europie rolę kraju, który ma własne propozycje i koncepcje rozwiązań. Senator przedstawił je w trzech punktach. Po pierwsze, jeśli chce się na długą metę zapobiec różnego rodzaju ekscesom ze strony Rosji – nie tylko wobec Ukrainy, ale także np. Mołdawii, a być może innych jeszcze krajów, to trzeba się przede wszystkim zastanowić nad zmniejszeniem uzależnienia Europy od rosyjskich surowców energetycznych. - To się nie stanie dziś ani jutro, ani w ciągu roku, ale można zacząć. Gdyby np. się odbyło w jakimś bliskim terminie spotkanie przywódców europejskich, Stanów Zjednoczonych, Kanady i tam zdecydowano by o utworzeniu grupy roboczej, która zajęłaby się analizą sytuacji i opracowaniem sposobu przestawienia się ze źródeł rosyjskich na inne, to zrobiłoby to większe wrażenie na Rosji niż sankcje, które są obecnie - dowodził senator. Byłaby to poważna groźba.
Punkt drugi to plan dla Ukrainy. - Czasem się mówi, że Ukrainie potrzebny jest drugi Balcerowicz, ale z tym byłbym ostrożny. Raczej jestem zwolennikiem planu Marshalla dla Ukrainy. Oczywiście i reform, ale to musi być razem robione. W przeciwnym wypadku, jeśli tam się zacznie wdrażać trudne reformy budżetowe, np. obcinania wydatków, podnoszenia cen gazu itd. to będziemy mieli zamieszki nie tylko we wschodniej, ale i w zachodniej Ukrainie - mówił senator.
Punkt trzeci, to powołanie pewnego funduszu, który by wspomagał tych, którzy by najwięcej utracili na retorsjach rosyjskich.
- Uważam, że Polska powinna z takimi propozycjami wychodzić i jeżeli by zostały one wdrożone, Rosja by zrozumiała, że ma przed sobą jednolity front - dodał senator.
"Fakty po faktach" - 17 marca 2014
Powrót do "Wiadomości" / Do góry