Zdaniem senatora, każda z partii, która weszła do europarlamentu ma powody do zadowolenia. Platforma, bo "utrupiła" partię Jarosława Gowina, PiS, bo "utrupiło" Solidarną Polskę, SLD bo "utrupił" Twój Ruch Janusza Palikota. O ile jednak PO i PiS osiągnęły dobre wyniki, to SLD poniósł porażkę. - W porównaniu do wyborów do polskiego parlamentu, po dwóch latach twierdzenia, że podnosimy się z kolan i stanowimy alternatywę dla partii głównego nurtu, nie uczyniono postępu.
Komentując wynik PO, senator podkreślił, że po 5 czy 6 latach kryzysu gospodarczego w innych krajach partie rządzące kompletnie leżą – poza CDU, ale w Niemczech kryzys przebiegał najsłabiej. Natomiast nasza jakoś się broni. Zdaniem senatora, Platformie pomogła sytuacja na Ukrainie i sam Jarosław Kaczyński, który w sprawach europejskich jest dosyć niezręczny, ale generalnie rzecz biorąc partia rządząca się wybroniła. Zwrócił też uwagę, że kandydaci PO, którzy podczas dotychczasowej, 5-letniej bytności w Parlamencie Europejskim dali się poznać z dobrej strony, jak Danuta Huebner, Jerzy Buzek, czy Róża Thun osiągnęli w swoich okręgach najlepsze wyniki. Z PiS jedynym europosłem, który dał się poznać z dobrej strony jest Konrad Szymański, ale on teraz nie kandydował.
Senator nie zgodził się z poglądem, że niska frekwencja w wyborach do europarlamentu oznacza, że całe społeczeństwo powiedziało politykom: idźcie sobie. - Nie ma się co tak samobiczować. Przypomniał, że 5 lat temu w wyborach do europarlamentu była podobna frekwencja, a w wyborach do parlamentu polskiego wyniosła powyżej 40 proc.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry