Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 01.06.14, 17:53 / Powrót

Konsekwencje wyborów do Parlamentu Europejskiego

Komentując wczoraj w programie "Horyzont" w TVN24 sukces eurosceptyków w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Marek Borowski stwierdził, że w Unię przede wszystkim uderzył kryzys, którego Unia nie umiała odeprzeć, ponieważ nie zostało dokończone wprowadzenie euro. To znaczy wprowadzono walutę, ale nie prowadzono polityki budżetowej z rygorami, które zabezpieczałyby przed kryzysem.
Kryzys uderzył w wiele krajów. Najbardziej na południu Europy, ale również we Francję i Wielką Brytanię. W takiej sytuacji zawsze dochodzą do głosu politycy, którzy robią karierę na obawach, trudnościach, straszeniu i szukają zewnętrznego wroga. W Polsce np. Jarosław Kaczyński bardzo chętnie poszukiwał wroga a to w Rosji, co - jak przyznał senator, może jest bliższe prawdy, ale także w Niemczech. I teraz nagle zdarzyło się, że można tego wroga poszukać dość abstrakcyjnie, to znaczy w Unii Europejskiej i na pytanie, dlaczego jest źle, odpowiedzieć, bo jest Unia.
Senator przytoczył dowcip opublikowany w jednej z gazet o tym, jak trójka dzieci - z Niemiec, Francji i Szwajcarii, rozmawia o tym, skąd się biorą dzieci. Mały Niemiec mówi, że spadają z drzew, Francuz, że wychodzą z sypialni, a Szwajcar, że w każdym kantonie jest inaczej. Tak jest, jego zdaniem właśnie z Unią: "w każdym kantonie jest inaczej". Senator podkreślił, że przeciętny obywatel, w Polsce szczególnie, ale w innych krajach też, nie bardzo się orientuje w tym, co Unia robi. W Polsce wie, że Unia daje pieniądze i dlatego 80% obywateli popiera Unię, ale do wyborów nie idą, bo uważają, że nie mają one znaczenia. W Grecji restrykcje finansowe narzucone przez Unię spowodowały triumf skrajnie lewicowej Syrizy, która nie jest za rozpadem Unii, ale za inną polityką. W Wielkiej Brytanii Farage gra na izolacjonizmie brytyjskim, a w krajach, gdzie są problemy z imigrantami pojawiają się hasła antyimigracyjne. - Ale pierwszym powodem sukcesu eurosceptyków był kryzys, którego Unia nie potrafiła odeprzeć - uważa senator. I dodaje, że Polska wyszła z tego wszystkiego obronną ręką, bo zarówno gospodarczo, jak i politycznie. Według senatora, Janusz Korwin-Mikke, o którym jest dziś tak głośno, trochę przypomina Andrzeja Leppera. Gdy Lepper pojawił w Sejmie, a nawet jeszcze zanim się pojawił, komentatorzy mówili, jakie to nieszczęście dla Polski. A potem okazało się, że Lepper "wybuchł i zgasł".
Senator uważa, że jeżeli tempo wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej będzie się zwiększać i obecne problemy z bezrobociem zejdą na drugi plan, to również retoryka antyimigrancka, dotycząca migracji wewnątrz Unii, ucichnie. Jeśli natomiast Unia nie będzie sobie dawać z tym rady, to nie można wykluczyć, że niektóre kraje wprowadzą różnego rodzaju ograniczenia - jak to próbuje robić brytyjski premier, David Cameron, które niby się jeszcze mieszczą w prawie unijnym albo są na pograniczu. I to będzie rozbijać spójność Unii.
Odpowiadając na pytanie, czy wyniki wyborów zmieniają coś w naszej perspektywie przystąpienia do strefy euro senator zwrócił uwagę, że ta perspektywa już się zmieniła. Główne pakty, które są niezbędne jeżeli strefa euro ma wyjść z kryzysu i dalej funkcjonować, czyli pakt fiskalny i unia bankowa, zostały przyjęte, lub są w trakcie przyjmowania, ale jeszcze nie zaczęły działać. W związku z tym, gdyby Polska teraz – abstrahując od naszych wewnętrznych ograniczeń finansowych i konstytucyjnych - wstępowała do strefy euro, to nie mielibyśmy pewności, czy twarde zapewnienia wynikające z tych paktów, że teraz będzie inaczej, zostaną dotrzymane. Bo jeśli miałoby to nie zadziałać, to my w Unii z euro będziemy jednym z krajów, które będą płacić. Dlatego to rzeczywiście odsunęło perspektywę wejścia do strefy euro - wyjaśniał senator.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry