Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 02.07.14, 21:55 / Powrót

Po co nam Senat?

Często się mówi, że demokracja jest w Polsce niedostateczna. Są jednak też opinie przeciwne - pisze Marek Borowski w "Mieszkańcu". - Niektórzy nawet twierdzą, że jesteśmy pod tym względem w światowej czołówce. Czy i jak można zmierzyć poziom demokracji?
Podstawową miarą są wolne wybory oraz funkcjonowanie instytucji, które kontrolują proces stanowienia prawa. W Polsce do takich instytucji należy m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy oraz inne sądy. Czy i na ile są one skuteczne? Czy ich orzeczenia i zalecenia są wcielane w życie, czy też lekceważone?
Można znaleźć przykłady na „tak” i na „nie”, ale narzekania na jakość uchwalanego prawa są powszechne i, niestety, na ogół uzasadnione. Często jest ono mętne, niechlujne, wewnętrznie sprzeczne. Chciałoby się jednak wiedzieć, czy dzisiaj ustawy są pisane lepiej, czy gorzej niż np. 10 lat temu.
Nie wymyślono jeszcze programu, badającego stopień mętności czy niechlujstwa danej ustawy. Jest jednak pewne kryterium ocenne, a uzyskujemy je dzięki corocznym informacjom o funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego, które Senatowi przedstawia Prezes Trybunału. Przejrzałem te dokumenty od 1999 r. i porównałem liczbę przepisów uznanych przez Trybunał za niezgodne z konstytucją. Okazało się, że w pierwszej połowie tego okresu, czyli w latach 1999-2005, Trybunał przeciętnie w roku kwestionował 70 przepisów, natomiast w drugiej połowie (2006-2012) – 48 przepisów, przy czym w samym 2012 r. – 39 przepisów. Jest więc niewątpliwa poprawa, choć uczciwie trzeba przyznać, że taka liczba praw niezgodnych z konstytucją, to zdecydowanie za dużo.
Ale to nie wszystko. Gdy Trybunał wytyka błędy, rząd i parlament powinny je poprawić, inaczej bałagan w prawodawstwie narasta. Informacje Trybunału zawierają ciekawe dane na ten temat. Otóż w 2012 r. na nowelizację czekało 50 przepisów, niektóre od kilku lat. To z pewnością wskaźnik zbyt wysoki, ale w 2009 r. takich niepoprawionych przepisów było aż 80! Ktoś więc przez te trzy lata solidnie popracował. A kto? Może Sejm? Nie, proszę państwa, Sejm ma na głowie sprawy ważniejsze, niż zgodność prawa z konstytucją – z zapałem zajmuje się np. podsłuchami. Całą tę robotę wykonał Senat, ale pracą Senatu media się nie zajmują, bo w tej izbie nikt nie wnosi na mównicę słoika z karaluchem, zwanym pluskwą, ani nie ciska obelg na przeciwnika politycznego. Senatorom wystarczy więc satysfakcja ze słów Prezesa Trybunału (cytuję): „Działalność Senatu to kontynuacja efektywnego i prokonstytucyjnego spojrzenia na wykonywanie orzeczeń….. Podejmując działania Senat miał na względzie pozycję Trybunału…..Projekty wnoszone przez Senat harmonijnie dopełniały orzeczenia Trybunału i uwzględniały – co zasługuje na aprobatę – uwagi oraz sugestie Trybunału…..Takie współdziałanie zasługuje na aprobatę….Senat reagował na sygnały dotyczące ujawniających się problemów…”.
Oto i odpowiedź na postawione w tytule pytanie. Senat nieustannie poprawia błędy i mankamenty prawa, uchwalanego przez Sejm. Wypełnia także inne funkcje, ale ta jest najważniejsza. Tymczasem, co pewien czas pojawiają się postulaty likwidacji Senatu. Partie, które nie dostały się do Senatu, a także różnego rodzaju populiści spoza parlamentu głoszą, że jest niepotrzebny i dużo kosztuje podatników, więc trzeba go rozwiązać, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zbożny cel. Proponuję zatem, aby ci posłowie, którzy swój cenny czas poświęcają na domaganie się likwidacji Senatu, przeznaczyli go raczej na tworzenie takich ustaw, których nie trzeba będzie poprawiać, bo złe prawo kosztuje najwięcej!
Marek Borowski
Senator warszawsko-PRASKI

"Mieszkaniec" - 3 lipca 2014

Powrót do "Wiadomości" / Do góry