Zdaniem senatora, straty, które Rosja będzie ponosić na skutek już nałożonych sankcji – a nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie – będą zmniejszać jej rezerwy dewizowe, co będzie powodowało osłabienie rubla, a to z kolei inflację. - Ja tego wszystkiego Rosji nie życzę – podkreślił senator, ale to jest po prostu smutna konieczność. Dzisiaj Rosjanie są dosyć zjednoczeni wokół Putina, który podbija nacjonalistyczny bębenek. Głosi, że Rosja jest otoczona przez wroga i musi jak kiedyś w Leningradzie walczyć do upadłego, ale to już nie te czasy. Spora część Rosjan ma kontakt z zagranicą, a także z niezależnymi mediami rosyjskimi i i za jakiś czas zacznie się zastanawiać, czy to warto.
Senator dodał, że Europa, w tym Polska też musi być przygotowana na pewne konsekwencje, jeśli chce tę batalię wygrać. A jest ona według niego niezwykle ważna nie tylko ze względu na Ukrainę, ale także samą Rosję, która jak stwierdził senator, nie jest już demokracją, ale jeszcze nie jest dyktaturą. - To taka "demokratura", która stała się niebezpieczna dla sąsiadów i nie wiadomo, w którą stronę by później ewoluowała. Chodzi o to, żeby Rosja wreszcie odrzuciła bagaż przeszłości, retorykę nacjonalistyczną, gloryfikację Stalina, a to jeszcze potrwa. Sankcje nie były jednak po to, żeby Rosję do tego zmusić, lecz były odpowiedzią na jej „aktywność” w stosunku do niepodległego państwa.
Zdaniem Marka Borowskiego, Rosja będzie jeszcze szukała różnych możliwości uderzenia w kraje Unii Europejskiej, w tym Polskę. W krajowym budżecie mamy niewiele narzędzi, żeby się przeciw temu bronić, ale np. w przypadku sadowników może to być przedłużona w czasie spłata ich kredytów (państwo może wziąć na siebie część odsetek) już nie mówiąc o skupie interwencyjnym. Niemniej jednak Europa wspólnie musi się bronić przed kontr-sankcjami rosyjskimi. - Pomijając kwestię zbrojeń, to jest Dawid i Goliat. Europa ma dochód narodowy 8 razy wyższy niż Rosja, więc przy pewnej solidarności nie ma się czego obawiać.
Marek Borowski uważa, że prezydent Putin, którego idee fix jest stworzenie wielkiej Unii Euroazjatyckiej, a w zasadzie odbudowanie Związku Radzieckiego bez republik nadbałtyckich, już "przegrał Ukrainę", tylko nie bardzo wie, jak się z tego " z twarzą" wycofać. Trzeba więc także poszukiwać dyplomatycznych form rozwiązania tego konfliktu. - Jeżeli się przyprze kogoś do muru, nie da mu żadnych szans, to on jest gotów do eskalacji. Tego też przecież nie chcemy. Ale z drugiej strony nie można też ustępować i iść na jakieś pomysły federalizacyjne itp. które ciągle gdzieś pobrzmiewają - podkreślił.
Polsat News - 6 sierpnia 2014
Powrót do "Wiadomości" / Do góry